[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Matta. Odpowiedział jej zduszony głos. Odnalazła Matta leżącego w poprzek paleniska; przy świetle latarki badał wnętrze komina. - Nie powinno być żadnych problemów - zapewnił ją, otrzepując ręce. - Jesteś cały brudny! - zawołała, czyszcząc go. - Trzeba było mi powiedzieć, co chcesz zrobić, tobym ci coś podłożyła. No, już jest lepiej. Zmusiła się, aby przestać otrzepywać jego ramiona z pyłu, i podała mu kurtkę. Włożył ją szybko, przeczesał włosy palcami i wybuchnął chłopięcym śmiechem. - Pozwoli pani? - Podał jej ramię. - Tak, byleby tylko się rozgrzać. - Wsunęła mu rękę pod ramię i roześmiała się. 65 RS W pubie było pusto i spokojnie, jak zawsze w poniedziałkowy wieczór. Udało im się znalezć miejsce przy ogromnym, płonącym wesoło kominku. To był cudowny wieczór i Polly była zachwycona, gdy okazało się, jak wiele mają ze sobą wspólnego. Po raz pierwszy wyszli gdzieś razem, i chociaż Polly starała się pamiętać, że stało się tak tylko dlatego, iż Matt chciał przestać myśleć o Belli, to jednak ich wieczór miał posmak pierwszej randki. Polly postanowiła zapomnieć, czemu tu się znalazła i po prostu cieszyć się wieczorem, takim, jaki był, pełnym radości i dobrej zabawy. Kiedy wyszli z pubu okazało się, że znowu pada deszcz. Pobiegli szybko do samochodu. Podróż powrotna upłynęła im w milczeniu. - A teraz spróbujemy rozgrzać trochę twój dom - powiedział Matt i zaparkował swój wóz za jej małym samochodem. Znalazła klucze do domu. Wziął je od niej, poszedł otworzyć drzwi, a potem przytrzymał je, aby mogła wbiec prosto do środka, nie moknąc na deszczu. W korytarzu udawała, że się na niego gniewa. - Przecież ciągle utykasz! Zapomniałam o twojej nodze: jak tam szwy? - Myślę, że można już je zdjąć. Chciałabyś zrobić to teraz? - Czemu nie. Ale najpierw rozpalmy ogień. Wszystko jest przygotowane. Matt wziął się za rozpalanie kominka, a Polly napełniła czajnik i nasypała kawy do kubków. Potem znalazła domowe ciasteczka, które przywiozła ze sobą od mamy. Kiedy wróciła do salonu, ogień już płonął, a Matt, kucnąwszy przy kominku, grzał sobie ręce. 66 RS - Jak ty możesz to znieść? - zapytał. Polly roześmiała się. - Wcale nie mogę. To jest ponure i okropne, ale nie miałam wielkiego wyboru. Wcale nie miałam zamiaru mieszkać tak daleko i nie móc ruszyć się bez samochodu, ale musiałam brać to, co było. - Wzruszyła ramionami. - Myślę, że latem będzie tu pięknie, no i widok jest fantastyczny, o każdej porze roku. Teraz palę co wieczór ogień na kominku i przenoszę ze sobą wszędzie mały grzejnik. Matt pokręcił głową z niedowierzaniem. - Nie znoszę marznąć. W krótkim czasie umarłbym tutaj z zimna. - Nie umarłbyś - odparła. - Zahartowałbyś się, tak jak ja. - Pewno masz rację. - Roześmiał się i popatrzył na nią sceptycznie. - Twierdzisz, że się do tego przyzwyczaiłaś, tak? I dlatego właśnie cała się trzęsiesz? - Ja? - Przyklęknęła obok niego na dywaniku przed kominkiem i podała mu parujący kubek kawy i ciasteczka. Jedli i pili w milczeniu, przypatrując się płomieniom. W powietrzu unosił się zapach jabłek i rodzynek. Polly oparła się o Matta. Objął ją ramionami, otaczając ciepłem, które nie miało nic wspólnego z trzaskającym na kominku ogniem. Matt przesunął się tak, że mogła usiąść między jego rozsuniętymi nogami. Jego kolana służyły jej za oparcia, a on opierał brodę na jej lewym ramieniu. - Dziękuję, że wyszłaś ze mną dziś wieczorem - wymruczał, a jego usta wędrowały od ucha Polly do ramienia, obnażając jej kremową skórę. Jego oddech poruszył delikatny meszek na jej karku. - Och, Polly - wyszeptał, odwrócił ją do siebie i przyciągnął, obejmując za biodra. 67 RS Jego wargi szukały jej ust, najpierw delikatnie, a potem z narastającą natarczywością. Czuł, jak Polly śpieszy mu z odpowiedzią. Ręce Matta powędrowały w górę i kiedy dotarły do jej pełnych piersi, Polly cicho jęknęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|