[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okrzyku. Próbowałem wyśliznąć się spod niego, wtedy ostrze rozdarło koszulę na moich piersiach. Zaraz potem przeciwnik stracił na moment równowagę. Spróbowałem z kolei wykorzystać to, lecz nadal był silniejszy. W końcu udało mi się odepchnąć jego rękę tak, że sztylet drasnął mu skórę na piersi. Nadal usiłowałem go z siebie zrzucić, gdy nagle jego ciało wyprężyło się w konwulsjach i znieruchomiało. * * * To nie był wybieg. Czułem, jak każdy muskuł w jego ciele sprężył się w ostatnim wysiłku i znieruchomiał. Nie zwolniłem uścisku, dopóki w pokoju za mną nie zabłysło światło. Wtedy dostrzegłem coś, co zjeżyło mi włosy na głowie: żółty nalot, którym pokryte było pół ostrza. Błyskawicznie działająca trucizna powodująca paraliż systemu nerwowego. Na mojej koszuli sporo było tego żółtego świństwa, szczególnie wokół rozcięcia. Trucizna nie musi dojść do samej rany, przez skórę działa równie skutecznie, tyle tylko że wolniej. Najostrożniej i najszybciej jak mogłem zdjąłem koszulę, a dopiero pózniej pozwoliłem sobie na napad dreszczy. Moja noga zaczęła wracać do życia bolała jak diabli, lecz mogłem już na niej stanąć. Nie była więc złamana. Wszedłem do pokoju. Angelina siedziała na łóżku i jedynie jej oczy zdradzały, co przed chwilą przeżyła. Martwy oznajmiłem. Zabiła go jego trucizna. Spałam i nic nie słyszałam Angelina mówiła powoli, jakby do siebie. Dziękuję ci. Aktorka, kłamczucha, oszustka i morderczyni, grała setki ról nie sypiąc się ani razu. Lecz gdy to mówiła, w jej głosie był jakiś ton, którego nie słyszałem nigdy dotąd. Ten zamach nastąpił zbyt szybko po wcześniejszej dramatycznej scenie i jej instynkt obronny był nadal mocno osłabiony. Oba te wydarzenia wyczerpały zresztą także i moje zasoby odporności. Klęknąłem przy łóżku i patrząc jej głęboko w oczy, wziąłem ją w ramiona. Medalion leżał na nocnym stoliku. Złapałem go i równie szczerze i naturalnie jak ona powiedziałem: Nie rozumiesz, że ta dziewczyna istnieje tylko w twojej pamięci? Przeminęła razem z przeszłością. Byłaś dzieckiem, teraz jesteś kobietą. Mogłaś być kiedyś tą dziewczyną, ale już nie jesteś. Wziąłem rozmach i posłałem medalion za okno. Nie jesteś przeszłością, Angelino! To był już prawie krzyk. Jesteś sobą i tylko sobą. Pocałowałem ją i nie zdarzyło się nic podobnego jak poprzednim razem. Potrzebowałem jej tak samo jak ona mnie. Rozdział 18 Zwitało już, gdy przeniosłem trupa do skrzydła zajmowanego przez hrabiego. Niestety przyjemność postawienia gospodarza na nogi nie była mi dana. Po odkryciu martwego wartownika zrobił to sierżant dowodzący strażą. Siedzieli właśnie w jadalni, debatując o leżących opodal zwłokach. O mojej obecności poinformował ich dopiero łoskot spadającego ciała, gdy zrzuciłem na podłogę swój balast. Obaj podskoczyli i obrócili się ku mnie. To jest zabójca oświadczyłem nie bez dumy w głosie. Cassitore musiał rozpoznać trupa, gdyż lekko zadrżał, a oczy rozszerzyły mu się dość znacznie. Bez wątpienia był to jakiś pociotek, szwagier albo ktoś w tym guście. Chyba tak naprawdę nie wierzył do tej pory w szczerość zamiarów Radebrechenów. Widocznie osłupienie sierżanta było pierwszym sygnałem alarmowym. Wpatrywałem się na przemian w trupa i w hrabiego. Zastanawiałem się, co też mu się tłucze po tej wojskowej mózgownicy. Postanowiłem, że w przyszłości porozmawiam sobie z nim od serca. Hrabia przygryzł wargi, a w końcu rozkazał sierżantowi zabrać oba trupy. Zostań, Bent! oznajmił biorąc kurs na bar. Dopiero gdy wypił drugą szklankę miejscowego rozpuszczalnika, przypomniał sobie o obowiązkach gospodarza. Okazałem brak honoru i nie odmówiłem. Popijając spirytus małymi łyczkami, zastanawiałem się, o co mu chodzi. Najpierw sprawdził drzwi i okna, zatrzasnął wszystkie możliwe zamki, potem otworzył najniższą szufladę biurka i wyciągnął małe pudełko z długaśną anteną. No, no, i cóż my tu widzimy! skwitowałem uprzejmie. Nie zareagował, tylko pokręcił czymś przy kontrolkach. Dopiero gdy zapłonęło zielone światełko, odprężył się. Wiesz, co to takiego? zapytał. Oczywiście, ale nie widziałem tego na Freibur. Nie są tu zbyt rozpowszechnione. Nie są w ogóle rozpowszechnione mruknął wpatrzony w światełko. O ile wiem, jest to jedyny egzemplarz na planecie. I chciałbym, żebyś nie mówił o tym nikomu. Nikomu! Nie moja sprawa poinformowałem go z rozbrajającym brakiem zainteresowania. Każdemu należy się odrobina intymności. Sam ją lubiłem i dlatego dość często używałem wygłuszacza. Są dobre i dość trudno je ogłupić; wykrywają i eliminują niemal każdy rodzaj podsłuchu. Jak długo nikt nie wiedział, że hrabia go ma, tak długo mógł być pewny jego skuteczności. Tylko po co mu to? Był w środku własnego zamku i nawet tak ograniczony umysł jak jego musiał wiedzieć, że pluskwy nie działają z dużej odległości. Sprawa była śmierdząca i uprzytomniłem sobie, o co chodzi, zanim się odezwał. Nie jesteś głupi, Bent oświadczył, co znaczyło, że uważa mnie za głupszego od siebie. Byłeś długo poza planetą i widziałeś inne światy. Wiesz, jak my jesteśmy zacofani ł że żadna ofiara nie jest zbyt duża, aby przyspieszyć dzień przemian. Z jakiegoś powodu spocił się dość solidnie. Tylko na plastskórze, tam gdzie dostał butelką, nie było kropelki potu. Mam nadzieję, że go bolało. Ta kobieta, której pilnujesz zaczął, obserwując mnie spod oka była dość pomocna w organizowaniu rebelii, ale teraz stawia nas w kłopotliwym położeniu. Był już jeden zamach i najprawdopodobniej będą następne. Ród Radebrechenów jest starym i lojalnym rodem, a jej obecność jest dla nich obrazą. Myślę, że ty byłbyś w stanie robić to samo, co ona. Równie dobrze, a może i lepiej. Co ty na to? Albo stawałem się coraz zdolniejszy, albo mieli nadzwyczajny niedobór rewolucjonistów. Drugi raz w ciągu dwunastu godzin zaoferowano mi wspólnictwo w nowym porządku. Nie wątpiłem, że propozycja Angeliny była pewniejsza. Oferta Cassiego rozsiewała, jak dla mnie, dość ostry smrodek wokół siebie. Jestem zaszczycony, czcigodny hrabio odrzekłem. Ale co się stanie z tą kobietą? Nie sądzę, żeby była zachwycona tym pomysłem. To, co ona myśli, nie ma żadnego znaczenia parsknął czcigodny hrabia, po czym zapanował nad sobą i ciągnął dalej: Nie będziemy dla niej okrutni. Po prostu potrzymamy ją w zamknięciu. Ma lojalnych strażników, ale moi ludzie zajmą się nimi. Ty będziesz razem z nią i w odpowiednim momencie aresztujesz ją. Potem wsadzimy ją do celi, gdzie będzie bezpieczna i przestanie sprawiać kłopot. To dobry plan oceniłem. Wprawdzie nie pochwalam uwięzienia tej biedaczki, ale skoro jest to konieczne, to należy to zrobić. Cel uświęca środki. Masz rację. Szkoda tylko, że nie umiem tego tak prosto ująć. Masz rzadką zdolność do lapidarnych określeń. Zapiszę to ku pamięci. Cel uświęca...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|