X

Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego dla własnej wygody niszczyła wszystko po kolei? Za bogactwo oddała miłość, a dla
miłości gotowa była popełnić zbrodnię.
Dla Carry Croner nadeszła ciężka godzina, a takich godzin czekało ją jeszcze wiele.
Byleby tylko Rita przeżyła! Strach, że ona może umrzeć, zagłuszył nawet żal po
nieodwołalnej utracie G�ntera. Modliła się aż do bólu, żeby tylko młodej baronowej nic się
nie stało. Do końca życia dręczyłoby ją sumienie i poczucie winy za spowodowanie śmierci
tej dziewczyny.
Tego dnia nie zaznała już spokoju. Krążyła po domu i czekała. Znowu czekała... Ale
tym razem nie na spełnienie swojej zachcianki, lecz na wiadomość, że Rita Valberg żyje i
wraca do zdrowia.
Hrabina i Wiktor zjawili się jeszcze przed południem. G�nter od razu wyznał obojgu
całą prawdę, nie pominąwszy najdrobniejszego szczegółu.
Oboje słuchali głęboko poruszeni. Wiktor pierwszy raz w życiu przekonał się, co to
znaczy strach o kogoś bliskiego. O niczym innym nie potrafił myśleć. Hrabina nie zawiodła i
tym razem. Udowodniła jeszcze raz, że rozumie ludzi, potrafi wybaczać i znalezć słowa
otuchy.
Ani słowem nie skwitowała zarzutu, że Wiktor sprzedał córkę G�nterowi, żeby
odzyskać wolność utraconą przez zjawienie się Rity.
Kolejny raz było jej szczerze żal tej biednej dziewczyny, zresztą G�ntera także. On
naprawdę kochał Ritę, a że nieumyślnie popełnił błąd? Każdemu się zdarza. Podeszła do
G�ntera i poklepała go po ramieniu.
- %7łycie nie jest łatwe, drogi G�nterze. Jeżeli pan szczerze kocha Ritę, wszystko da się
naprawić. Wspólnymi siłami wykurujemy to biedne złamane serce i spróbujemy przywrócić
mu zaufanie do ludzi.
Spojrzała na Wiktora i niemal matczynym gestem pogłaskała go po głowie:
- Przekonamy je także, że wciąż może liczyć na ojcowską miłość. Pomogę Ricie
zrozumieć, że istnieje taki rodzaj miłości, który nie znosi żadnych krępujących więzów. Ale
poczekajmy, niech dziecko najpierw wyzdrowieje.
Hrabina włączyła się do dyżurów przy łóżku chorej.
Minął już czwarty dzień. Rita budziła się co pewien czas, ale natychmiast zasypiała.
Patrzyła na czuwającą przy niej kobietę, nie pytała jednak o nic. Bez sprzeciwu przyjmowała
podawane lekarstwa lub posiłki i po chwili znów zapadała w głęboki sen.
Doktor mógł być zadowolony. Pacjentka wracała do zdrowia, ale w dalszym ciągu
wymagała absolutnego spokoju.
Zaczął się piąty dzień rekonwalescencji. Hrabina zdrzemnęła się w nocy, a przy łóżku
chorej czuwała Rosa. Rano starsza pani, wypoczęta i odświeżona, wróciła na swoje
stanowisko.
Około dziesiątej Rita otworzyła oczy i przytomnym wzrokiem spojrzała na
generałową.
- Cioteczka!
- Tak, to ja, moja droga.
- A co ty tu robisz przy moim łóżku?
- Chciałabym ci podać śniadanie. Nie jesteś głodna?
- O tak! Straszliwie.
Hrabina ucieszyła się. Pamiętała słowa lekarza: Gdy żołądek naszej chorej zacznie
dopominać się o swoje potrzeby, wszystko skończy się dobrze.
Szklanka portwajnu z rozmieszanym żółtkiem stała w pogotowiu. Rita piła jak
posłuszne dziecko uważnie przyglądając się twarzy hrabiny. Nagle mrugnęła szybko oczyma i
raptownie odsunęła rękę podającą jej napój.
- Nie! Nie będę tego piła.
- Kochanie, jeszcze troszkę.
Rita popatrzyła na generałową ze smutkiem.
- Jestem chora?
- Tak, ale to nic poważnego, mój skarbie.
Na twarzy Rity pojawił się dziwny grymas. Zerwała się, podparła na łokciach i
przerażona rozglądnęła się po pokoju. Bezwładnie opadła na poduszki.
- Dlaczego nie pozwoliliście mi umrzeć? - spytała szlochając.
G�nter i Wiktor siedzieli w pokoju obok i słyszeli każde słowo. Obaj byli gotowi
pobiec do Rity, ale Wiktor wykazał zimną krew i powstrzymał wstającego G�ntera.
Hrabina pogłaskała chorą po głowie.
- Nie wolno ci się denerwować, kochanie, i przestań już myśleć o tym, co było.
Zerwała się znowu i chwyciła hrabinę za rękę.
- Nie pozwól, ciociu, wejść tu G�nterowi. Słyszysz? Błagam cię, niech on tu nie
wchodzi!
- Jak sobie życzysz, moje dziecko. Obiecuję, że nie wpuszczę nikogo, dopóki sama
mnie nie poprosisz.
Leżała nieruchomo patrząc w sufit. Najwyrazniej próbowała pozbierać myśli. Nagle
wybuchnęła rzewnymi łzami. Był to cichy, pełen rozpaczy płacz zawiedzionej dziewczyny.
Starsza pani wiedziała, że przyniesie on ulgę. Nie odzywała się ani słowem, tylko delikatnie
ocierała chusteczką płynące po policzkach Rity łzy. Trzymała ją za rękę, a zobaczywszy, że
już się uspokoiła, rzekła:
- No widzisz, moje dziecko, teraz poczujesz się znacznie lepiej. Azy zawsze przynoszą
ukojenie. Leż spokojnie i posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. Chyba że chcesz spać?
Rita znowu wybuchnęła płaczem.
- Nie chcę! Ja chcę umrzeć. Nie mogę dalej żyć!
- Możesz, możesz, mój skarbie. Jeszcze będziesz dziękować mężowi, że uratował cię
od śmierci, mój ty głuptasku. Nawet nie wiesz, jak wielki ból zadałabyś G�nterowi i ojcu,
gdyby twój niemądry pomysł się udał.
Kręciła energicznie głową.
- To nieprawda! Mnie nikt nie potrzebuje, nikt mnie nie kocha, prócz ciebie,
cioteczko. Dla nich jestem tylko ciężarem. Ja to wiem.
- Nic nie wiesz i niczego nie rozumiesz. Nastąpił nieszczęśliwy splot okoliczności, a
krętactwa zwariowanej kobiety przesłoniły całą prawdę. W liście Carry Croner są fakty
przemieszane z wymysłami, a ty uwierzyłaś we wszystko bez zastrzeżeń. Posłuchaj mnie:
ojciec cię kocha, a G�nter jeszcze bardziej, choćby nawet fakty mówiły coś zupełnie innego.
Próbowała przekonać Ritę, że tak właśnie było. Gdy skończyła, Rita rzekła ze
smutkiem:
- Wiem, cioteczko, że chcesz mi pomóc odnalezć sens dalszego życia, ale nie potrafię
uwierzyć w to, co mówisz. %7ładna kobieta, nawet szalona, nie rzuci się na szyję mężczyznie,
który jej nie kocha.
- Oj, dziecko! W życiu zdarzają się nie takie rzeczy. Ja wcale nie wykluczam, że Carry
była pewna miłości G�ntera. Uważa siebie za cud natury i nie dopuszcza myśli, że ktoś mógł
przestać ją kochać. Przypomnij sobie, że zarówno G�nter i ojciec, jak i ja ostrzegaliśmy cię
przed tą kobietą. Od początku wiedzieliśmy, że ona cię nie lubi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Banks_Leanne_ _Million Dollar_Men_01_ _Moje_zycie_z_szefem
     : Moje wspomnienia 1840 1863 Adolf Bakanowski (1913)
     : Amy J. Fetzer Nie boję się ciebie
     : Carole Matthews Z tobą lub bez ciebie
     : Życie w drugim planie Jadwiga Has
     : Lansdowne Judith A. Skradzione serce
     : Edmund Amicis Serce
     : Harte Kelly Masz nową wiadomość (Jeden fałszywy krok)(1)
     : Courths Mahler Jadwiga Przez cierpienie do szczescia
     : Swami Krishnananda Realisation_of_the_Absolute
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.