Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na szczycie pierwszego wzniesienia.
- Okay, czas zdmuchnąć staruszka - zdecydował Twin. Raz jeszcze klepnął Phila
w ramię, pochylił się przed nim i otworzył drzwi od strony pasażera.
Phil wysiadł i stanął na chodniku na uginających się nogach.
- Phil! - zawołał Twin.
Tamten schylił się i zajrzał do samochodu.
- Pamiętaj, po trzydziestu sekundach od twojego wejścia do restauracji podjadę
przed wejście. Masz szybko wyjść i do wozu. Rozumiesz?
- Tak sÄ…dzÄ™.
Phil wyprostował się i ruszył w stronę restauracji. Czuł, jak pistolet uderza
go w udo. Trzymał go w prawej kieszeni spodni.
Gdy Jack po raz pierwszy spotkał Teresę, odniósł wrażenie, że tak jest zajęta
osiąganiem własnych celów, że nie potrafi rozmawiać na jakieś mniej ważne
tematy. Teraz musiał jednak przyznać, że się pomylił. Kiedy zaczął jej
dokuczać, bezlitośnie upierając się, że poza pracą świata nie widzi, nie tylko
przyjęła pełen uszczypliwości atak ze spokojem, ale na dodatek odbijała
piłeczkę równie celnie jak on. Po drugim kieliszku wina oboje byli szczerze
rozbawieni.
- Nie sądziłem, że będę się jeszcze dzisiaj tak serdecznie śmiał - powiedział
Jack.
- PrzyjmujÄ™ to jako komplement.
- I słusznie.
- Przepraszam - powiedziała Teresa, zwijając serwetkę. - Zdaje się, że za
chwilę podadzą do stołu, więc jeśli mi wybaczysz, na chwilkę jeszcze zostawię
ciÄ™ samego.
- Ależ oczywiście, proszę - odparł Jack. Złapał za krawędz stolika i lekko
przyciągnął go do siebie, dając Teresie więcej miejsca do ruchu. W niewielkiej
restauracji stoliki stały bardzo blisko siebie.
- Zaraz wracam - obiecała. Uścisnęła Jacka za ramię. - Nie odchodz - szepnęła.
WidziaÅ‚, jak podeszÅ‚a do maître d'hôtel, który wysÅ‚uchaÅ‚ jej, a nastÄ™pnie
skierowała się na zaplecze lokalu. Jack odprowadził ją wzrokiem, gdy zgrabnym
krokiem przechodziła przez salę. Jak zwykle ubrana była w prostą, szytą na
miarę sukienkę, podkreślającą jej szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Bez trudu
wyobraził sobie Teresę na sali gimnastycznej ćwiczącą z taką samą
determinacją, z jaką próbuje zrobić zawodową karierę.
Kiedy Teresa zniknęła z pola widzenia, wrócił wzrokiem do stolika. Podniósł
kieliszek i upił mały łyk wina. Kiedyś czytał, że podobno czerwone wino zabija
wirusy. To skierowało jego myśli na coś, o czym nie myślał, a być może
powinien. Zetknął się z wirusem grypy i podczas gdy sam mógł czuć się
bezpieczny po zaaplikowaniu sobie odpowiednich środków, z pewnością nie chciał
narażać nikogo na chorobę, a szczególnie Teresy.
Rozmyślając o możliwości zarażenia, wysnuł wniosek, że skoro nie występują u
niego żadne objawy, to najwidoczniej nie rozmnaża się w nim wirus, a to
oznacza, iż nie został zainfekowany. Miał nadzieję, że przynajmniej to nie
podlega dyskusji. Wspomnienie grypy nakazało mu sięgnąć do kieszeni po lek. Z
plastykowej buteleczki wyjął tabletkę i popijając obficie wodą, połknął ją.
Schował fiolkę i rozejrzał się po restauracji. Zauważył, że wszystkie stoliki
były zajęte, a mimo to kelnerzy sprawiali wrażenia zagonionych. Jack uznał, że
jest to wynik doskonałej organizacji i profesjonalizmu.
Spojrzał w prawo, w stronę baru, przy którym siedziało kilka par i paru
mężczyzn. Wszyscy popijali drinki, czekając najprawdopodobniej na zwolnienie
stolika. Wtedy zauważył, że zasłona przy wejściu rozsunęła się i do
restauracji wszedł młody, elegancko ubrany ciemnoskóry mężczyzna.
Jack nie był pewny, dlaczego chłopak zwrócił jego uwagę. W pierwszej chwili
pomyślał, że z powodu wysokiej i szczupłej sylwetki - przypominał graczy z
koszykarskiego boiska, na którym Jack tak lubił spędzać czas. Cokolwiek to
było, Jack nie spuszczał wzroku z mężczyzny, który zawahał się przy drzwiach.
Nagle ruszył w głąb sali, rozglądając się dookoła. Jego chód nie przypominał
sprężystego, żwawego kroku koszykarza. Raczej powłóczył nogami jak człowiek
dzwigający na plecach ciężar. Prawą rękę trzymał w kieszeni spodni, lewa
sztywno zwisała. Jack od razu zauważył, że nie porusza nią. Tak jakby w
miejscu zdrowego ramienia miał protezę.
Phil rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ po sali. PodszedÅ‚ do niego maître d'hôtel. Krótko o czymÅ›
rozmawiali. Szef sali skinął głową i gestem zaprosił mężczyznę do restauracji.
Mężczyzna znowu zaczął powoli przesuwać się do przodu, nadal kogoś szukając.
Jack uniósł kieliszek i upił mały łyk wina. Gdy wykonał ten gest, oczy
mężczyzny spoczęły na nim i ku zaskoczeniu Jacka, mężczyzna ruszył prosto w
jego stronę. Jack powoli odstawił kieliszek. Nieznajomy podszedł do stolika.
Jak we śnie Jack zobaczył unoszącą się prawą rękę mężczyzny. W dłoni trzymał
broń. Zanim Jack zdążył zaczerpnąć powietrza, lufa była wycelowana prosto w
niego.
W niewielkim pomieszczeniu odgłos strzału był ogłuszający. Jack instynktownie
złapał za obrus i uniósł go, chcąc się za nim schować. W efekcie wywrócił
kieliszki i zrzucił butelkę. Rozprysła się w kawałeczki.
Wstrząs wywołany strzałem i odgłosem tłuczonego szkła sprawił, że zapadła
grobowa cisza. Chwilę pózniej ciało osunęło się na stół. Broń z łoskotem
upadła na podłogę.
- Policja! - ktoś zawołał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Glen Cook Black Company 01 Black Company
     : Glen Cook Dread Empire 06 Reap The East Wind
     : Cook Glen DG 04 Stare Cynowe Smutki
     : Glen Cook Darkwar 01 Doomstalker
     : Glen Cook The Tyranny of the Night
     : Cook Robin (1982) Goraczka
     : Cook Robin Dopuszczalne ryzyko
     : Cook Robin Sfinks_2
     : Lauren_Kate_ _Fallen_2 _Tormen
     : BoruśÂ„, Krzysztof Toccata
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • m-jak-milosc.pev.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT