[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ani trochę przyznali zgodnie Pasłęccy. Teraz mamy dwie kwiaciarnie i piękny dom z ogrodem dodała Elka. Poza tym nasze byłe mieszkanie świetnie się sprawdza jako restauracja. Zwięta prawda przyznała Barbara, która została szefową lokalu. Klienci są zachwyceni. %7łe też nikt do tej pory nie wpadł na tak prosty pomysł, by wśród kwiatów wypić filiżankę porządnej kawy lub wyszukanego drinka& Tymi dwiema kwiaciarniami zmonopolizowaliście kazimierski rynek zauważył Pokorny. Chociaż muszę przyznać, że ojciec Krzysztofa ma smykałkę do interesów. Szefuje tej nowej kwiaciarni tak, że sklep w niczym nie ustępuje temu przy rynku. Interes kręci się tak dobrze, że myślimy o otwarciu kolejnej, tym razem w Janowcu powiedziała Elżbieta. Dobra, mały usnął przerwał jej Krzysztof. Wezmę go. Ela podeszła i przełożyła malucha do wózka. Krzysztof złapał za laskę i z trudem podniósł się z fotela. Mocno utykał. Postrzał sprzed pół roku poraził nogę od kolana do pachwiny, uszkadzając nerwy i mięśnie w całej kończynie. Lekarze stwierdzili, że już nigdy nie będzie mógł poruszać się swobodnie, bez kuli lub laski. A gdzie Jerzy i Kasia? zapytała Wioletta, nalewając sobie herbaty. Powinni być za jakąś godzinę odparł Pokorny, podając Elce drugiego synka. Mieli dzisiaj robotę. Odkąd pracujemy na swoim, mamy mnóstwo pracy. Teraz śledzimy męża pewnej bogatej pani, która uważa, że jej najdroższy ma romans. I co? zainteresowała się Elka. Ma czy to jedynie wybujała fantazja jego żony? Pokorny prychnął. %7łeby jeden! Przez ostatnie dwa tygodnie systematycznie spotykał się z trzema dziewczynami. Jak ten facet to robi? Zerknął ukradkiem na Barbarę. Ja przy jednej ledwie daję radę. Basia pogroziła mu palcem. Widocznie nie potrafią tego, co ja& Puściła oko. O, tak. Pokorny zaczerwienił się gwałtownie. Dobra, zabieramy się za tego grilla, bo nas północ zastanie i pomrzemy z głodu przerwał przekomarzanki Krzysztof. Proponuję, żeby panowie wzięli się za te wszystkie mięsa, bo mnie trudno& Mężczyzni natychmiast chwycili za tace z przygotowanymi do pieczenia przysmakami, zaś dziewczyny zaniosły resztę potrzebnych rzeczy. Gdy mięso dochodziło, przyjechali Katarzyna z Jerzym i wszyscy razem zasiedli do urodzinowego stołu. Wspominali, żartowali, śmiali się do póznej nocy. Spotkania w tym gronie stały się już tradycją, starannie pielęgnowaną od ponad ośmiu miesięcy. Wspólne doświadczenia bardzo zmieniły tych ludzi i pozwoliły im zrozumieć, że najważniejsi są ci, na których zawsze można liczyć, którzy będą wiernie trwali przy nas do końca, nie tylko w szczęśliwych chwilach, ale i w tych dramatycznych. Ci, którzy nigdy nas nie opuszczą. Bo prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie .
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|