[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w Cimarron? A teraz kelnerce? Wzruszył ramionami i napił się soku pomarań- czowego. To, że pomagam innym w potrzebie, nie czyni jeszcze ze mnie rycerza. Maxie uniosła dłonie i poprawiła się na krześle. Niech ci będzie. Nie będę już podkreślać twoich pozytywnych cech charakteru. Dodała śmietanki do kawy i upiła łyk. W końcu jesteś facetem, który pokrzyżował mi plany. Więc przyznajesz, że miałaś jakieś plany. Musiałam mieć. Niewinni ludzie, którzy zo- W pogoni za szczęściem 109 stali wrobieni i których ściga policja i FBI, muszą uważać. Aatwiej by ci było, gdybyś oddała pieniądze. Nie mam ich. Myślisz, że gdybym je miała, to do tej pory nie uciekłabym z kraju? Albo przynaj- mniej nie spróbowała cię nimi przekupić? Nie znam twoich planów, Maxie. Diabli wie- dzą, co ci chodzi po głowie. Ale próbę przekupstwa możesz sobie darować. Nie uda się. Mam tylko jeden cel: trzymać się z dala od Sedony, dopóki Jake nie odkryje, kto naprawdę ukradł te pieniądze. Kiedy będzie miał nazwisko i dowód, mogę wrócić i oczyścić swoje imię. Kim jest ten Jake? Następny naiwniak, którego ogłupiłaś? Nie. To kolega ze studiów, którego obchodzi mój los. Popatrzył na nią z niedowierzaniem. To takie dziwne, że ktoś martwi się moim losem? Maxie, przy twojej urodzie zdziwiłbym się, gdyby facet był zainteresowany tylko tym, żeby ci się krzywda nie stała. Jake nie interesuje się mną w taki sposób. Podoba mu się moja siostra. To dobrze. Dorrie dała sobie na razie spokój z facetami. Nie ufa im od ostatniego zawodu miłosnego. Nie wszyscy faceci są zli. Wcale nie twierdzę, że są. Powiedziałam, że 110 Karen Anders Dorrie tak uważa, nie ja. Ja uważam, że większość facetów jest całkiem w porządku. Chodzmy coś zjeść. Nie mamy czasu do strace- nia. Wstała, kiedy on to zrobił, i złapała go za ramię. Jeśli odwieziesz mnie z powrotem, stracę wszystko. Nie mogę zawieść siostry. Proszę. Blondyneczko powiedział, przykrywając jej dłoń swoją dłonią. Mówiłem ci już, dlaczego nie mogę. Nie zmieniłem zdania i go nie zmienię. Maxie westchnęła i poszła za nim do stołu. Tylko cud mógł ją uratować. Tylko cud. Cholera! Maxie spojrzała na niego. Wpatrywał się w tab- licę rozdzielczą. Po śniadaniu zaprowadził ją do samochodu, ale z jakiegoś powodu nie nałożył jej kajdanek. Teraz patrzył przed siebie i klął. Co się stało? Znowu pali się wskaznik zużycia oleju. Czy to ma znaczenie? Tak, jeśli nie chcę utknąć po drodze na jakimś pustkowiu. Dopiero za jakieś osiem godzin dotrze- my do Sedony. Przed moją drugą podróżą do Mesa Roja byłem już z tego powodu w warsztacie. Jeden mechanik powiedział, że zepsuła się lampka kontrol- na, a drugi nic nie potrafił znalezć. Co zamierzasz? Podjechać do warsztatu. W pogoni za szczęściem 111 Maxie poczuła, że może jednak jeszcze nie wszyst- ko stracone. Może dostanie następną szansę. Dzięki Bogu, może to będzie ten cud, którego potrzebuje. Dziesięć minut zajęło im znalezienie warsztatu, a potem kolejne dziesięć ustalenie, że Austin ma poważny problem z wyciekiem oleju, który nie został wykryty w Sedonie i Raton. Jedyne, co zrozumiała z paplaniny mechanika, to że będą musieli spędzić kolejną noc w Albuquerque. Chciała śpiewać z radości. Będzie miała szansę na obmyś- lenie planu ucieczki. Naprzeciwko warsztatu znaj- dował się jednopiętrowy motel ze stromym dachem. Austin złapał ich torby i wziął ją za rękę, kiedy przechodzili przez czteropasmową jezdnię. Po zameldowaniu się dostali klucze do pokoju. Maxie nieświadomie masowała nadgarstek, kiedy weszli do średniej wielkości pokoju z czystą pościelą i wyglądającym na wygodne łóżkiem. Za oknem był mały park z basenem. Wokół niego zgromadzili się ludzie, rozkoszując się orzezwiającą kąpielą. Przez otwarte okno dobiegały ich krzyki i nawoływania. Austin rzucił torby na łóżko. Maxie usiadła na łóżku i wyciągnęła balsam. Musiała nawilżyć otar- te kajdankami miejsca. Nagle mężczyzna znalazł się blisko niej. Kolana się pod nią ugięły i led- wo utrzymała równowagę. Złapał ją za nadgarstki i obejrzał je uważnie. Z cichym przekleństwem zabrał jej buteleczkę. Jego duże dłonie były delikat- ne, kiedy wylewał balsam na dłoń i nakładał na jej 112 Karen Anders nadgarstki miękkimi ruchami. Jego dotyk spowodo- wał nową falę słabości. Zamknęła oczy. Był człowie- kiem pełnym kontrastów. Zcigał morderców i na pewno też innych niebezpiecznych ludzi, ale jego ręce były delikatne i kojące. Ciekawe, czy używał jakiejś broni. Dlaczego właśnie to ją teraz zaintereso- wało, nie miała pojęcia. Masz broń? Uniósł głowę i zmarszczył brwi. Czemu pytasz? Mówiłeś, że szukałeś morderców. Na pewno i innych niebezpiecznych typów. Czy łowcy nagród mają pozwolenie na używanie broni? Tak, w większości stanów. A w Arizonie? Też. Noszę broń, ale nie lubię jej używać. Dokąd zajdziesz, jeśli zaczynasz od przemocy? Faktycznie. Pewnie już nie obowiązuje zasada: ,,poszukiwany żywy lub martwy . Nie. Nikt nie chce trupów. Mam broń, ale wolę polegać na swoim sprycie i intuicji. Bycie łowcą nagród to zawód, w którym głównym narzędziem pracy jest zdrowy rozsądek. Co masz na myśli? Ludzie uciekają z wielu powodów. Po pierwsze, nie chcą iść do więzienia. Niektórzy uciekają, bo się boją, inni próbują uciec przed oskarżeniami. Więk- szość uważa, że im się uda. Zawsze najpierw zwra- cają się do swoich bliskich. To logiczne. Jeśli człowie- W pogoni za szczęściem 113 kowi coś zagraża, najpierw szuka pomocy u rodzi- ny. Choć balsam już wniknął w jej skórę, wciąż gładził jej nadgarstek. Poczuła ciarki na ciele. Więc dlatego poszedłeś najpierw do Dorrie powiedziała. Wiedziałem, że musisz się z nią jakoś kontak- tować. Złożyłaś podanie o koncesję, jesteście razem właścicielkami klubu. Postawiłeś się na moim miejscu? Tak, jeśli chcesz odnieść sukces w tym zawo- dzie, musisz wiedzieć, jak się ukrywać. Kiedyś złapałem uciekiniera, używając tylko telefonu, bo było mało czasu. Miałem tylko dwa dni. Musiałem poprosić łowców z innych stanów o pomoc. W su- mie nie było to nawet bardzo kosztowne i zakoń- czyło się sukcesem. Nowoczesny łowca nagród. Więc przede mną nigdy nie straciłeś uciekiniera? Nie. Nigdy. Będzie musiał jednak odzwyczaić się od tej myśli, bo Maxie nie miała zamiaru oddalać się bardziej od
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|