[ Pobierz całość w formacie PDF ]
malonej białej koszuli i szerokich czerwonych szelkach. Witaj. Kopę lat! Uścisnął dłoń Wainrighta i klepnął go po plecach. Przygotowałem ulubiony stolik twojego dziadka. Kiedy Lucas przedstawił swojej towarzyszce Joego Johnsona, obecnego właściciela lokalu, mężczyzna zaprowa- dził ich do kącika z trzech stron odgrodzonego od reszty sali wysoką osłoną z boazerii, co dawało iluzję odosobnienia. Bawcie się dobrze. Joe opuścił gości. Nigdy nie byłam w takim miejscu wyznała Mac, siadając przy stoliku. To dobrze. Nie była tego pewna. Chciałbym móc ci powiedzieć, że przy tym właśnie stoliku Ernest Hemingway napisał powieść ,,Mieć i nie mieć . Zerknęła na zniszczony blat, a potem na Lucasa. Chciałbyś móc? Od czasu gdy bywał tu Hemingway, lokal przeszedł gruntowny remont. Z pewnością część mebli dotrwała do dziś. Mogę stwierdzić jedynie, że powstał tu spory fragment ,,Mieć i nie mieć , a także innych jego powieści. Czytałam, że Hemingway pisał swoje książki w ,,Sloppy Joe . Ten bar nazywa się inaczej. W tym budynku mieścił się kiedyś ,,Sloppy Joe . Dziadek przychodził tu ze mną i opowiadał barwne historie z czasów, gdy pił i łowił ryby z Papą Heming- wayem. Na zapleczu grywali razem w bilard. Wskazał drzwi przy barze. Zawsze kiedy mnie tu przyprowadzał, zaklinał się, że przy stoliku, przy którym siedzieliśmy, powstała ta lub inna scena z powieści Hemingwaya. Zaciekawiona Mac rozejrzała się po sali. Który stolik zajmowaliście? Lucas roześmiał się. Za każdym razem inny. Z szacunkiem pogładziła dłonią pokryty rysami blat. Jednak twój dziadek najbardziej lubił ten stolik. Może naprawdę siadywał tu Hemingway? Możliwe. Wyciągnął rękę, aby zatknąć niesforny kosmyk włosów Mac na ucho. Słyszałem twoją roz- mowę o Hemingwayu z boyami hotelowymi. Pomyś- lałem, że wolałabyś przyjść tutaj niż do muzeum. Zgadza się. Spojrzała mu prosto w oczy. Dzięku- ję. Dobry z ciebie człowiek. Nieprawda. Uśmiech zniknął z twarzy Lucasa równie szybko, jak się pojawił. Nie popełniaj błędu, myśląc o mnie w ten sposób. Sophie cię nie uprzedzała? Wzięła go za rękę. Sophie bardzo ceni sobie, że się o nią troszczysz... Nawet jeśli chwilowo ma do ciebie pretensje o aferę z Bradleyem, szybko odzyskasz u niej dobrą opinię. Przez moment przypatrywał się jej z uwagą. Kiedy zorientowałaś się, że Bradley to łowca posa- gów? Kiedy go poznałam. Powiedziałaś o tym Sophie? Pokręciła głową. Oczywiście, że nie. Podejrzewała, że go nie lubię, ale nigdy nie poradziłabym jej, żeby przestała się z nim umawiać. Zauważyłeś chyba, że Sophie natychmiast robi to, czego jej nie wolno. Roześmiał się. O, tak. Zdążyłem poznać ten rys jej charakteru. Jeśli chce się nakłonić Sophie do czegoś, trzeba kazać jej zrobić coś całkiem przeciwnego stwierdziła Mac. To syndrom zakazanego owocu. Będę musiał o tym pamiętać. Syndrom zakazanego owocu. Nareszcie sobie z nią poradzę. Do licha, bredził! Najwyższa pora się skupić. Zadać pytanie. Skąd się wziął twój lęk wysokości? Zaskoczona, zamrugała powiekami. Dlaczego pytasz? Oparł się wygodnie plecami o drewnianą ściankę. Bo chcę wiedzieć. Musiałaś przecież próbować zro- zumieć to zjawisko. Owszem, miała za sobą wiele takich prób, ale już dawno ich zaniechała. Nie była nawet pewna, czy chciała- by znać prawdę. Nie wstydz się. To nasza pierwsza randka. Chcemy lepiej się poznać. Możesz mi zaufać, Mac. Patrzył tak spokojnie i cierpliwie, że nie zwlekała dłużej z odpowiedzią. Kiedy miałam pięć lat, ojciec zbudował na podwórku huśtawkę, zwykły trapez. Przeżył wielkie rozczarowanie, bo ja nie potrafiłam usiąść na deseczce. Nigdy nie należa- łam do osób wysportowanych. No i? Ojciec chciał mieć syna. Matka powiedziała mi o tym, kiedy od nas odszedł. W każdym razie, pewnego wieczoru, kiedy wrócił z pracy, postanowiłam sprawić mu przyjem- ność. Wdrapałam się na trapez i chciałam się popisać jak cyrkowiec i wykonać pełny obrót wokół pręta mocującego huśtawkę. Szybowałam coraz wyżej, ale sztuczka okazała się trudniejsza niż przypuszczałam. Spadłam i złamałam rekę. Matka miała pretensję do ojca o to, że zbudował huśtawkę, a ojciec się wściekł. Następnego dnia spakował manatki i zostawił nas. Od tego czasu boję się wysokości. Zacisnął palce na jej ręce. Obwiniałaś się o odejście ojca. Tak, wtedy. Długo trwało, zanim zorientowałam sie, że spotkał inną kobietę, którą kochał bardziej niż matkę i mnie. Dała mu upragnionego syna. W końcu moja matka też sobie kogoś znalazła. Oboje żyją szczęśliwie u boku nowych rodzin. A ty nadal cierpisz na lęk wysokości. Wzruszyła ramionami. Lęki nie mają racjonalnych przyczyn. Nie. Trzeba być dzielnym, żeby je zwalczyć. Podniósł jej dłoń do ust i pocałował, a Mac miała wrażenie, że nagle ustąpiło wielkie napięcie, jakie czuła wewnątrz. Nikt jeszcze nie podziałał na nią tak zbawien- nie. Zresztą nikomu nie dała ku temu okazji. Przypo- mniała sobie radę Sophie, aby uwieść jej brata na własny rachunek. Czyż nie na tym polegał jej własny plan? Czym mogę państwu służyć? Kelnerka, szczupła blondynka z końskim ogonem, obdarzyła ich promien- nym uśmiechem. Jakie macie piwo z beczki? zagadnął Lucas. Spostrzegła w oczach Lucasa wesołe ogniki. Zareago- wał beztroskim śmiechem na żartobliwą uwagę kelnerki. Byłaby nędznym tchórzem, jeśli przynajmniej nie spróbowałaby skorzystać z okazji, nie potrafiła jednak zachowywać się tak przebojowo jak Sally. Musiała dać Wainrightowi do zrozumienia, że ma do czynienia z Mac. Drżącymi palcami wyjęła z torebki swój kwestionariusz i natychmiast po odejściu kelnerki rozłożyła go na stole. Zanim wypiję choć łyk piwa, zacznę zadawać pyta- nia. Szkoda, że nie wziąłem kamery. Chciałbym uwiecz- nić tę scenę na taśmie. Co mianowicie? rozejrzała się podejrzliwie. Moment, w którym przeistaczasz się z Mac, kobiety urzeczonej faktem, że siedzi przy stoliku Hemingwaya, w poważną, rzeczową panią doktor Lloyd. Nic podobnego. Ja... Przemiana nastąpiła w chwili, gdy wyciągnęłaś kwestionariusz. Może nie przebiegło to tak dramatycznie jak w przypadku Pana Hyde a i Doktora Jekylla, ale z pewnością nakręciłbym film trzymający widzów w na- pięciu. Uśmiech znika z twarzy, oczy ciemnieją, przybie- rają surowy wyraz i niemal słychać, jak mozolnie obracają się koła zębate w mechanizmie twojego mózgu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|