[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gospodyni zerknęła przelotnie na Isobel, po czym skupiła się na zięciu, uśmiecha- jąc się do niego przymilnie. - W takim razie zjemy razem lunch, Alex - oznajmiła raczej, niż zapytała. - Nie jestem głodny. - Alejandro nie silił się na uprzejmość. - Właśnie wychodzi- łem. - Ale rozmawiałeś z panią Jameson - naburmuszyła się gospodyni. - Zaprosiłem ją po prostu do Montevista. Podobno jej ciotka też hoduje konie. Do zobaczenia jutro o ósmej, panno Jameson. Do widzenia, Anito. - Nie zważając na wi- doczne wzburzenie Anity i niemy protest Isobel, Alejandro skinął zdawkowo głową i wyszedł. R L T - Zaczekaj! - zawołała za nim senhora Silveira i rzucając Isobel nienawistne, pełne pogardy spojrzenie, pobiegła za zięciem. - Wspaniale - mruknęła do siebie Isobel i z mocnym postanowieniem jak najszyb- szego powrotu do Londynu powlokła się noga za nogą do swojego pokoju. %7ładen wywiad nie jest wart tego, co muszę tu znosić, zdecydowała. Nawet jeśli wujek Sam będzie nią srodze rozczarowany, to chodzi tu przecież o jej godność i bezpie- czeństwo Emmy. R L T ROZDZIAA DZIEWITY Następne pół godziny Isobel spędziła, chodząc nerwowo po swoim pokoju i zasta- nawiając się, co zrobić. Zdała sobie bowiem sprawę, że jeśli zadzwoni do wujka, będzie musiała podać mu prawdziwy powód zrezygnowania z wykonania powierzonego jej za- dania. On zaś stanie niechybnie w jej obronie i zapragnie doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji i męskiej rozmowy z Alejandrem, a tego wolałaby uniknąć. Zastanawiała się, jak to się stało, że atrakcyjne zlecenie połączone z ekscytującą wyprawą do egzo- tycznego kraju zamieniło się w koszmar. Teraz na przykład Alejandro twierdzi, że potrafi udowodnić, że Emma jest jego córką, i Isobel nie miała pojęcia, czego się spodziewać. Pukanie do drzwi przerwało jej ponure rozmyślania. Otworzyła ostrożnie i z ulgą stwier- dziła, że Alejandro nie zamierzał jej nachodzić pod czujnym okiem teściowej, której najwyrazniej nie wyznał jeszcze prawdy. Stojący w drzwiach Ricardo Vincente, jak zwykle nieskazitelnie elegancki, oznajmił wyniośle: - Senhora Silveira czeka na panią. - Jak to? Jest pan pewien? - Iskierka nadziei rozjaśniła czarne myśli Isobel. Czyżby dane jej było dopełnić obowiązków służbowych mimo wszystkich nieoczekiwanych komplikacji? - Pani Silveira wyraziła życzenie, by bezzwłocznie zacząć wywiad. Proszę za mną. - Jak zwykle Ricardo zdawał się odrobinę zniesmaczony koniecznością obcowania z ma- ło znaczącą, anglosaską dziennikarką. Nie oglądając się za siebie, poprowadził ją do zdobionej brązem i mahoniem ciem- nej i dostojnej galerii zawieszonej nad holem, po czym skierował się do ostatnich, po- dwójnych, bogato rzezbionych drzwi i zapukał w nie krótko. Po sekundzie, usłyszawszy sobie tylko znany sygnał, otworzył z rozmachem oba skrzydła drzwi, oznajmiając nieco teatralnym tonem: - Senhora, pani Jameson już tu jest. - Ukłonił się sztywno i ponaglił stojącą w pro- gu Isobel: - Proszę wejść. Isobel zrobiła kilka kroków w głąb pokoju i usłyszała, jak złowieszczo skrzypiące drzwi zamykają się za nią. Otaczały ją wielkie miękkie sofy, fotele i krzesła ustawione w R L T grupach w wielkim pokoju dziennym zastawionym antykami i zdobionym stłoczonymi na ścianach ponurymi malowidłami. Anita wstała leniwie z szezlonga usytuowanego w wykuszu zacienionym żaluzjami i powitała Isobel, która dostrzegła ze zdziwieniem, że gospodyni nadal nie zadała sobie trudu, by się przebrać w coś bardziej odpowiedniego niż prześwitujący peniuar. - Pani Jameson, proszę spocząć. Isobel rozejrzała się zakłopotana po zatłoczonym meblami salonie i ściskając moc- no w obu dłoniach torbę z laptopem, zapytała: - Gdzie powinnam usiąść? - Myślę, że tu. - Anita wielkopańskim gestem wskazała proste, sztywne krzesło ustawione na wprost wygodnego szezlonga. Kiwnęła głową w stronę torby Isobel i doda- ła: - Nie będzie to pani dziś potrzebne. Musimy się najpierw lepiej poznać, chyba zgodzi się pani ze mną? - Cóż... - Isobel zdała sobie sprawę, że jeśli nie chce całkowicie zaprzepaścić swo- ich szans na przeprowadzenie wywiadu, właściwie nie ma wyboru. Usiadła na brzegu wskazanego krzesła i posłusznie odstawiła torbę na bok. - Naturalnie, chociaż wolałabym
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|