[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyprawiÅ‚a mu rogi. Enfin, le diable odezwaÅ‚ siÄ™. Niepewnie dotknÄ…Å‚em worka stopÄ…. Tylko to znajdowaÅ‚o siÄ™ wewnÄ…trz. Sprawia wrażenie, jakby byÅ‚ peÅ‚en koÅ›ci. Ojciec Anton ani na sekundÄ™ nie zdejmowaÅ‚ oczu z worka. Tak powiedziaÅ‚. KoÅ›ci demona. ZsunÄ…Å‚em siÄ™ z czoÅ‚gu i pomogÅ‚em zeskoczyć Madeleine. Nie wiedziaÅ‚em, że demony miewajÄ… koÅ›ci zauważyÅ‚em. WydawaÅ‚o mi siÄ™, że sÄ… wytworami wyobrazni. O, nie zaprzeczyÅ‚ ojciec Anton. Przez pewien czas w Å›redniowieczu demony i gargulce chodziÅ‚y żywe po Å›wiecie. Za wiele istnieje na to dowodów, abyÅ›my mogli temu zaprzeczyć. Paul Lucas, Å›redniowieczny podróżnik, opisuje, jak spotkaÅ‚ demona Asmodeusza w Egipcie, utrzymuje siÄ™ też, że demon Sammael włóczyÅ‚ siÄ™ po ulicach Rouen aż po wiek dwunasty. Nie wiemy, czy to rzeczywiÅ›cie sÄ… koÅ›ci przerwaÅ‚a Madeleine. Może to być cokolwiek. Ojciec Anton wÅ‚ożyÅ‚ BibliÄ™ z powrotem do kieszeni. OczywiÅ›cie, oczywiÅ›cie. Zabierzemy to do mnie do domu. Mam tam piwniczkÄ™, w której bÄ™dzie można ukryć to bezpiecznie. Wydaje siÄ™ dość spokojne, przynajmniej na razie. SpojrzaÅ‚em na Madeleine, ale ta tylko wzruszyÅ‚a ramionami. Jeżeli kapÅ‚an chciaÅ‚ zabrać worek ze sobÄ… do domu, to wÅ‚aÅ›ciwie nie mogliÅ›my mu w tym przeszkodzić. MiaÅ‚em tylko nadziejÄ™, że to coÅ› nie zechce siÄ™ obudzić i zemÅ›cić na nas za tak bezceremonialne zakłócanie mu spokoju w zimne grudniowe popoÅ‚udnie. OtworzyÅ‚em bagażnik citroena i razem z Madeleine przeniosÅ‚em zmurszaÅ‚y worek przez jezdniÄ™ i ostrożnie uÅ‚ożyÅ‚em go w samochodzie. Potem pozbieraÅ‚em narzÄ™dzia pożyczone od ojca Madeleine i usadowiÅ‚em siÄ™ za kierownicÄ…. Ojciec Anton zdjÄ…Å‚ kapelusz, strzÄ…snÄ…Å‚ Å›nieg i oznajmiÅ‚: CzujÄ™ siÄ™ dziwnie podniecony i zadowolony z siebie. Czy możecie to zrozumieć? UruchomiÅ‚em silnik. Przecież tego wÅ‚aÅ›nie chciaÅ‚ ojciec dokonać przez trzydzieÅ›ci lat, nieprawdaż? ChciaÅ‚ ojciec otworzyć czoÅ‚g i przekonać siÄ™, co, u licha, w nim siedzi? Panie McCook odparÅ‚ kapÅ‚an powinien byÅ‚ pan tu przyjechać dawno temu. Aby dokonać czegoÅ› takiego, trzeba nadzwyczajnej prostoty, bezpoÅ›rednioÅ›ci. Nie jestem pewien, czy to komplement, czy nie. Nie miaÅ‚em na myÅ›li naiwnoÅ›ci. JechaliÅ›my w zapadajÄ…cym zmierzchu, a naokoÅ‚o wirowaÅ‚y i opadaÅ‚y pÅ‚atki Å›niegu. Gdy dotarliÅ›my do domu kapÅ‚ana, stojÄ…cego w samym Å›rodku wioski, zegar koÅ›cielny wybijaÅ‚ piÄ…tÄ… i prawie nic nie byÅ‚o widać z powodu Å›nieżycy. Kiedy podjeżdżaliÅ›my, gospodyni otworzyÅ‚a drzwi i stanęła w progu z marsem na twarzy, splótÅ‚szy palce na fartuchu. PomogÅ‚em ojcu Antenowi wejść na werandÄ™. Il a quatre vingt dix ans zawarczaÅ‚a, biorÄ…c staruszka pod rÄ™kÄ™ i prowadzÄ…c go do Å›rodka. Et vous leforcez de sortir dans la neige pour jouer comme un petit garçon. Antoinette odezwaÅ‚ siÄ™ ojciec Anton gÅ‚adzÄ…c jÄ… po rÄ™ce uspokajajÄ…co. Dawno nie czuÅ‚em siÄ™ tak zdrowo. Madeleine i ja otworzyliÅ›my bagażnik citroena i wyjÄ™liÅ›my worek. Tak, tak, dajcie go tutaj! zawoÅ‚aÅ‚ ojciec Anton Z mrocznego hallu. Antoinette, przynieÅ› mi, proszÄ™, klucze od piwnicy! Antoinette przyjrzaÅ‚a siÄ™ podejrzliwie czarnemu workowi, który nieÅ›liÅ›my przez padajÄ…cy Å›nieg. . Qu est ce que c est? zapytaÅ‚a. C es t un sac de charbon odparÅ‚ ojciec Ant z uÅ›miechem. RzucajÄ…c za siebie ostatnie spojrzenie peÅ‚ne ogrom nieufnoÅ›ci Antoinette poszÅ‚a po klucze od piwnicy, a Madeleine i ja uÅ‚ożyliÅ›my nasz diabelski ciężar na podÅ‚odze w hallu. Jeżeli to istotnie sÄ… koÅ›ci odezwaÅ‚ siÄ™ ojciec Anton znam ceremoniÄ™, za pomocÄ… której można je zniszczyć. KoÅ›ci demona majÄ… podobnÄ… moc, jak ożywiony demon. Tak podajÄ… ksiÄ™gi. Ale można je w taki sposób rozrzucić, że demon już nie odżyje. CzaszkÄ™ należy pochować w jednej katedrze, koÅ›ci rÄ…k i nóg w trzech innych. PozostaÅ‚e koÅ›ci chowa siÄ™ w rytualnym porzÄ…dku w okolicznych koÅ›cioÅ‚ach. WyjÄ…Å‚em chusteczkÄ™ i wytarÅ‚em nos. ByÅ‚o tak zimno, że prawie go nie czuÅ‚em. A gdybyÅ›my zapytali Pentagon, w jaki sposób siÄ™ tego pozbyć? To przecież oni sÄ… odpowiedzialni za to, że siÄ™ tutaj w ogóle znalazÅ‚ powiedziaÅ‚em. Ojciec Anton spojrzaÅ‚ na leżący u swych stóp czarny worek i potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Nie wiem. Wydaje mi siÄ™, że najważniejszÄ… rzeczÄ… jest teraz odprawienie jak najszybciej egzorcyzmów. WróciÅ‚a Antoinette z kluczami od piwnicy. PodaÅ‚a je ojcu Antonowi sznurujÄ…c w niezadowoleniu usta. ChÄ™tnie zjem talerz twojego krupniku, Antoinette odezwaÅ‚ siÄ™ kapÅ‚an. Staruszka zmiÄ™kÅ‚a wiÄ™c nieco i udaÅ‚a siÄ™ do kuchni, by przygotować krupnik. PodniosÅ‚em z Madeleine worek, który poddawaÅ‚ siÄ™ nam jak poduszka. Chodzcie za mnÄ… powiedziaÅ‚ ojciec Anton. Gdy szliÅ›my powłóczÄ…c nogami wzdÅ‚uż korytarza, nieoczekiwanie spojrzaÅ‚em za siebie, tam gdzie leżaÅ‚ przed chwilÄ… worek. PoczuÅ‚em siÄ™ tak, jakby pod koszulÄ…, po goÅ‚ych plecach, zsunÄ…Å‚ mi siÄ™ lód. Na drewnianej posadzce widniaÅ‚y Å›lady osmalenia, jak gdyby wypalone rozgrzanym pogrzebaczem. Tam, gdzie leżaÅ‚ czarny worek, znaczyÅ‚ siÄ™ wyrazny zarys niewielkiego, przykurczonego szkieletu. Ojcze zaszeptaÅ‚em. KsiÄ…dz odwróciÅ‚ siÄ™ i zobaczyÅ‚ Å›lady. Połóżcie worek, ale ostrożnie poleciÅ‚. A gdy z uwagÄ… umieÅ›ciliÅ›my zbutwiaÅ‚Ä… czarnÄ… szmatÄ™ z powrotem na deskach, zawróciÅ‚ skrzypiÄ…c butami i klÄ™knÄ…Å‚ z bolesnym trudem. Palcami wodziÅ‚ po Å›ladach wypalonych na parkiecie, dotykajÄ…c ich z takÄ… czciÄ… i pieczÄ…, jakby wyobrażaÅ‚y niezwykÅ‚y, Å›redniowieczny, mosiężny nagrobek. Czy wie ksiÄ…dz, co to jest? zapytaÅ‚em przystanÄ…wszy za nim. Nie podniósÅ‚ gÅ‚owy. O tak odezwaÅ‚ siÄ™ cicho. Wiem. To znak demona. Widzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|