[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziewczynê Jocko. Jocko, on ju¿ Spi. Idê do kokpitu sprawdziæ, czy nie potrze- buj¹ tam zmiany. Jocko mia³ w¹tpliwoSci. Prowadx ostro¿nie. Tak jak ty swoj¹ taryfê uSmiechnê³a siê. Bo¿e, miej nas w swojej opiece wymrucza³. Podró¿, zapowiadaj¹ca siê na d³ug¹, mêcz¹c¹ dla uszu i mniej ni¿ wygodn¹, spe³ni³a pok³adane w niej nadzieje. Ka¿de l¹dowa- nie by³o b³ogos³awieñstwem, poniewa¿ mogli oddaliæ siê od trzech grzmi¹cych Smigie³ i silników trzês¹cych karbowanym kad³ubem forda. Kiedy nazwali ten samolot Blaszan¹ Gêsi¹ narzeka³ Foulois nieco rozminêli siê z prawd¹. Powinien siê nazywaæ Gorsz¹cy Gêgot . Albo Fabryka Kot³Ã³w doda³ Cromwell. Spojrza³ w stronê punktu kierowania l¹dowaniami na Bangor Field. Szkoda, ¿e zapomnieliSmy zabraæ ze sob¹ zatyczki& Ale có¿, mo¿e tu siê nam poszczêSci. Gdyby to pomog³o, wepchn¹³bym do uszu nawet pomarañcze. Uda³o im siê; g¹bczastych os³on uszu do ochrony przed wyso- kimi czêstotliwoSciami by³o tu pod dostatkiem i przyjêli je z ochot¹. Nape³nili swoje du¿e izolowane bañki gor¹c¹ kaw¹, uzupe³nili za- pasy wysokoenergetycznych batonów, Swie¿ych kanapek, i innych artyku³Ã³w pierwszej potrzeby. Chodzili te¿ jak najwiêcej, by po- prawiæ kr¹¿enie krwi. 166 Kolejny start, kolejna okazja, by uwa¿nie obserwowaæ ka¿dy wskaxnik i mechaniczn¹ czynnoSæ systemów samolotu, i l¹dowa- nie w Moncton w prowincji New Brunswick w Kanadzie. Nape³- nili zbiorniki paliwa, oleju i skierowali siê na pó³noc, do Goose Bay, odleg³ego lotniska Royal Canadian Air Force w Nowej Fun- dlandii. Will i Rene sprowadzili forda na dó³ poprzez ch³oszcz¹ce samolot wiatry. Nocne l¹dowanie by³o ekscytuj¹ce. Indy i Gale spali snem sprawiedliwych w swoich fotelach, ale Jocko stercza³ w kok- picie i obserwowa³ ka¿dy ruch pilotów rozwartymi z przera¿enia oczami. To tak, jakby lecieæ w tunelu stwierdzi³. I tylko parê tych ¿a³osnych Swiate³ek. Jak wy u diab³a widzicie, dok¹d lecieæ i kie- dy wyl¹dowaæ? Cromwell obróci³ siê ku niemu. Dzia³a to tak, ch³opcze powiedzia³ z powa¿n¹ min¹. Ustawiam maszynê do lotu na prostej, tak jak teraz, i schodzê w dó³ jak dobra wró¿ka po ksiê¿ycowym promieniu. Potem mocno za- mykam oczy i& Podchodzisz do l¹dowania z zamkniêtymi oczami? OczywiScie. Ale sk¹d wiesz, kiedy wyrównaæ i wyl¹dowaæ?! Widzisz, to ju¿ robota Rene. To on obserwuje zbli¿aj¹cy siê do nas pas startowy. Tu¿ przed tym, kiedy mamy rozbiæ siê o zie- miê, on zawsze nigdy nie zawodzi, uwierz mi wci¹ga powie- trze i jakby krzyczy. Brzmi to bardziej jak zduszony gulgot. Kiedy s³yszê, ¿e on to robi, odcinam moc, podci¹gam dr¹¿ek ku sobie i l¹dujemy g³adko jak po maSle. Jocko wyszed³, nie wypowiedziawszy ani jednego s³owa. Goose Bay znajdowa³o siê na istnym koñcu Swiata. Mieli przed sob¹ jeszcze jakieS tysi¹c trzysta kilometrów, plus-minus piêædzie- si¹t ze wzglêdu na niedok³adnoSæ map. Z pe³nymi zbiornikami i za- pasem pod skrzyd³ami mogli przelecieæ dwa tysi¹ce szeSæset piêæ- dziesi¹t kilometrów w spokojnym powietrzu. Podró¿ mia³a byæ jedn¹ z tych bu³ek z mas³em , o których tak czêsto wspomina³ Cromwell. Obaj piloci przejrzeli raporty pogodowe z dwóch statków na morzu i stacji z Grenlandii z najpilniejsz¹ uwag¹, sprawdzaj¹c tem- peratury i wiatry oraz zmieniaj¹ce siê strefy ciSnieniowe. Potem pos³uchali rad weteranów, którzy latali w tej czêSci Swiata przez okr¹g³y rok. 167 Nigdy nie bêdziecie mieli lepszych warunków ni¿ teraz, powiedzia³ im kapitan T.C. Hampton z Kanadyjskich Królewskich Si³ Powietrznych. Lepiej przylatywaæ do le¿¹cego na po³udnio- wym skraju Grenlandii Narssarssuaq za dnia. L¹dowanie tam noc¹ to samobójstwo. Radzê wam ruszyæ st¹d oko³o pó³nocy. Z wasz¹ prêdkoSci¹ uSmiechn¹³ siê powinniScie dolecieæ tam przy do- skona³ej widocznoSci. Pozbierali notatki. Hampton opar³ siê o ladê i popatrzy³ na nich z uwag¹. Trudno uwierzyæ, ¿e Lindbergh dokona³ tego ledwie trzy lata temu. Z pewnoSci¹ odrzek³ Foulois z ca³ym szacunkiem, na jaki móg³ siê w tej chwili zdobyæ. Ale Lindbergh to by³ szaleniec. Mia³ tylko jeden silnik i lecia³ non stop. Zasn¹³ nawet po drodze i omal nie wpad³ do oceanu. Nigdy nie wyjaSniono, w jaki sposób zamierza³ nie zasn¹æ, pij¹c herbatê zamiast kawy czy dobrej fran- cuskiej brandy. Poza tym Cromwell prychn¹³ pogardliwie nie zapomi- najmy, ¿e wybra³ ³atw¹ drogê powrotn¹. Statkiem, z maszyn¹ ³ad- nie zapakowan¹ do du¿ej skrzyni. Spokojnego lotu. Uwa¿ajcie na siebie powiedzia³ Hampton tak, jakby nie pad³o ani jedno s³owo. Nic by tu nie pomog³o. Ka¿dy, kto chcia³ przelecieæ nad pó³nocnym Atlantykiem, by³ wariatem. Jocko le¿a³ rozci¹gniêty na pod³odze, z nogami zahaczonymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|