[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nagle zawiązywać zawiązanego sznurowadła. Wypiął się aż tak mocno, że z trzaskiem puściły jego spodnie w szwach. Właśnie ten trzask zwrócił moją uwagę na niego i na to, co robi. Zauważyłem, że Kama i Iga porozumiały się ze sobą wzrokiem, jak pumy przed wykonaniem skoku. Bez słów, w ułamku sekundy, dogadały się w jakiejś sprawie, gdy tylko rozpoznałem tego faceta. Z ich zachowania wynikało, że za chwilę usłyszę ciepły głos Kamy. Zgadłem! - Posłuchaj - ponownie musnęła ręką moje przedramię. - To on podaje się za zbieracza folkloru kresowego. Jego portret psychologiczny nie odpowiada jednak zupełnie temu zajęciu. Mówi śmiesznie i z dziwnym akcentem. Niewierny, czy jest sam. Dotarł również do ciebie. Oznacza to, że wie, kim jesteś i domyśla się, nad czym teraz pracujesz. Wynika z tego, że prawdopodobnie obaj pracujecie nad tym samym. Robicie to jednak z różnych pobudek. Jego pobudek nie znamy. Przed chwilą pomogłeś nam wyeliminować go z kręgu interesujących nas osób jako człowieka obecnego zupełnie przypadkowo w miejscu i czasie wydarzeń z nim niezwiązanych. Obecna sytuacja Igi i Igora nie pozwala, by ten człowiek plątał się teraz przy nich i ich firmie. Jesteśmy pewne, że jest w Marózku. Przyjechał za tobą z Warszawy. Wie, że się spotkaliśmy. Jednocześnie nie wie, że my wiemy o jego obecności. Fakt ten musimy tu i teraz wykorzystać. W związku z tym potrzebna jest nam twoja pomoc. Spojrzałem ukradkiem w oczy Igi. Odniosłem wrażenie, że wpatruje się we mnie jak w obrazek. - Jasne! - wyraziłem zgodę w ciemno, po męsku. ROZDZIAŁ CZWARTY SAM NA SAM Z IGĄ • PAWEŁ NIE W PORĘ • CZMYCHAJĄCY OBIEKT • KIM JEST KAMA? • FILMOWA PROPOZYCJA SYKSTUSA • PAN MAREK LEGŁ NIEPRZYTOMNY • KRZYSIEK W ROLI WYSŁANNIKA DO KAMY I IGI • LIST OD KAMY • ZADANIE DLA WIEWIÓRKI, WILHELMA TELLA I SOKOLEGO OKA • CZESKI OGON W POLU • JOLA • TROP DO TRZECIEGO WISIORKA • ZNAKOMITY NUMER Z MUCHĄ • TAJEMNICA SOLONYCH ŚLEDZI • POŚCIG NIEMIECKIEGO OPLA ZA...POWIETRZEM Iga i ja, jak para zażyłych przyjaciół, udaliśmy się na spacer po Marózku. Byliśmy przynętą pilnowaną uważnie przez Kamę. Nie przeszkadzało nam to w sypaniu anegdotami, zabawnymi plotkami i zmyśleniami. Wykorzystując nieobecność swojej przyjaciółki Iga wyraźnie uwodziła mnie spojrzeniami, słowami, głosem i gestami. Sprawdzała się tylko, bo przecież była mężatką. Sprawdzała się po mistrzowsku. Rewanżowałem się tym samym. Czułem, że w ten sposób sprawiam jej najgłębszą przyjemność. Od chwili poznania się oboje czekaliśmy na to bezpieczne, niezobowiązujące do niczego, sam na sam w letnie, słoneczne popołudnie. Idyllę przerwał sygnał mojej komórki. „Akcja!” - pomyślałem. Szerokim, widocznym gestem wydobyłem błyskawicznie aparat i przyłożyłem do policzka. - Słucham? - Szefie! - usłyszałem głos Pawła. - Mam... - Nie teraz - mruknąłem konfidencjonalnie. - Za chwilę przedzwonię. Paweł się wyłączył. Telefon natychmiast odezwał się ponownie. Usłyszałem oczekiwany głos Kamy: - Gdy odbierałeś poprzedni telefon, obiekt przyspieszył i jest teraz za krzakiem tuż koło was. Nie rozglądaj się. Mów! - Nie! - zacząłem łgać do telefonu. - Też tak myślałem - potwierdziłem własne zmyślenie i udałem, że słucham. - Przed chwilą zbadałem ten wisiorek. To był zupełnie fałszywy trop - połgałem do mikrofonu i znów udałem, że słucham. - Coś ty? Który kawałek dokumentu znalazłeś w tym wisiorku? - udawanie słuchania wychodziło mi coraz lepiej. - Dolny prawy? - jeszcze raz dałem pogadać mojemu rozmówcy. - Stop! To nie jest na telefon - przerwałem drugiej stronie, żeby podnieść wagę treści rozmowy, której nie było. - Dzięki za dobrą wiadomość! Do jutra! - zakończyłem radosnym tonem. - Dziękuję, kłamczuszku - ze słuchawki popłynął głos Kamy. - Obiekt właśnie czmycha... Aha! Iga wraca ze mną. Pa! Kama błyskawicznie wyłączyła komórkę. - Pa! - zaskoczony odpowiedziałem głuchemu telefonowi. - To wszystko? - uśmiechnąłem się do Igi. Przytaknęła głową: - Bardzo nam pomogłeś - uniosła rękę w stronę mojej szyi i poprawiła mi kołnierzyk. - Dziękuję. Wracam z Kamą. - Dzięki za poprawienie mi kołnierzyka - podjąłem rozpaczliwą próbę przedłużenia rozmowy. Iga uśmiechnęła się błyszczącymi oczami. - Pamiętasz, że miałeś do kogo przedzwonić - zapytała. - Oczywiście! - odpowiedziałem i natychmiast przy niej zadzwoniłem do Pawła, żebym nie myślała, że dzwonię do koleżanki. Nagle za plecami usłyszałem pisk opon, dźwięk klaksonu i spokojny głos Kamy wychylonej z samochodu przez otwarte drzwi:
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|