[ Pobierz całość w formacie PDF ]
39 – Wręcz przeciwnie – oznajmił Diaz. – Znalazłem ją w zatoczce. Zabieram ją na obiad dla uczczenia jej urodzin. Starsza kobieta gapiła się na niego z otwartymi ustami i nieskrywaną złością na twarzy. – Chyba że zaplanowała pani dla niej coś innego – dodał gładko. – Nie? Tak też myślałem. – Odwrócił się w stronę Rhianny, która również wpatrywała się w niego z niedowierzaniem, choć właśnie zaczynała się w niej tlić iskierka radości. – Umyj buzię, morski jeżowcu – polecił. – Wrócę po ciebie o wpół do siódmej. Kezia Trewint odzyskała wreszcie głos. – To nonsens, panie Penvarnon. Nie ma powodu, żeby zadawał pan sobie tyle trudu... – W tym punkcie nasze opinie są całkowicie rozbieżne. – Jego uśmiech był czarujący, ale dziwnie nieprzejednany. Rhianna poczuła dreszcz na plecach. – Więc o wpół do siódmej. Nie spóźnij się. –I odszedł. Stojąc samotnie w świetle księżyca, Rhianna wspominała... Ciotka Kezia nie kryła, naturalnie, oburzenia i gniewu. – Ledwie wyrosłaś z dzieciństwa, już narzucasz się mężczyźnie. W dodatku tym mężczyzną jest pan Penvarnon. Co za wstyd! A on musiał chyba postradać zmysły. – Wcale mu się nie narzucałam! – zaprotestowała Rhianna. – Po prostu zrobiło mu się mnie żal. – Pewnie opowiedziałaś mu bajeczkę o biednej, nieszczęśliwej sierotce, co? – Panna Trewint szorowała drzwi tak zaciekle, jakby chciała zedrzeć z nich całą farbę, aż do gołego drewna. – Co powie na to pani Seymour? Będziemy miały szczęście, jeśli nas stąd nie wyrzuci. 40 – Pan Penvarnon nie pozwoli nas wyrzucić – zaprotestowała Rhianna. – Tak dobrze go znasz? – Panna Trewint parsknęła ochrypłym śmiechem. – Cóż, jaka matka, taka córka. – Zamilkła na chwilę. – No, idź się szykować. Nie możesz kazać mu czekać. Rhianna weszła do mieszkania. Nie pozwolę ciotce Kezii zepsuć sobie tego wieczoru, myślała buntowniczo. Została zaproszona na obiad, jak dorosła! Wykąpała się szybko, umyła włosy i włożyła swój jedyny przyzwoity i w miarę nowy strój, czyli szkolny mundurek–jasnoniebieską, szeroką spódnicę i bluzkę z kwadratowym dekoltem. Wyszczotkowała burzę niesfornych włosów, dzięki temu udało jej się niemal je poskromić, i zeszła na dół, żeby poczekać na Diaza. Spóźnił się parę minut, więc zaczęła się już obawiać, że mógł się rozmyślić. Pojawił się jednak, a mocno zaciśnięte usta świadczyły, że Moira Seymour zdążyła wyrazić swą opinię o jego zamiarach. Na widok Rhianny jego twarz odprężyła się jednak. – Dobrze wyglądasz. Idziemy? Miał cudowny samochód, niski, smukły, o potężnym silniku, którego mocy nie mógł jednak wykorzystać, bo jechali wąską, krętą drogą obsadzoną z obu stron wysokimi żywopłotami. Podróż nie trwała zbyt długo – zaledwie kilka mil do sąsiedniej wioski położonej na skarpie nad portem. Restauracja znajdowała się na nabrzeżu, zajmowała wyższą kondygnację ogromnej drewnianej budowli wyglądającej na szopę na łodzie. Wchodziło się do niej zewnętrznymi schodami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|