[ Pobierz całość w formacie PDF ]
doświadczeń. Ale kiedy odwrócił się zdecydowanie i chciał spojrzeć prześladowcom w oczy, uspokoił się. Przed nim stało dwóch małych chłopców. Jeden mógł mieć jakieś cztery, a drugi może siedem lat, choć to trudno określić, bowiem dzieci hiszpańskie były na ogół mniejsze niż ich norwescy rówieśnicy. Chłopcy przystanęli tak samo gwałtownie jak Vetle, jakieś dwadzieścia pięć metrów od niego. Ich bardzo ładne czarne oczy wyrażały strach. Musieli iść jego śladami od dawna. - Salud - pozdrowił ich Vetle, popełniając, oczywiście, błąd. To, co powiedział, znaczyło na zdrowie , a nie, jak sądził, dzień dobry . Przestraszeni malcy skinęli jedynie głowami w odpowiedzi. Swoją łamaną hiszpańszczyzną Vetle zapytał: - Czy idziemy w tę samą stronę? Głupie pytanie! Nie było tu żadnej innej drogi prócz tej wąskiej ścieżyny pomiędzy wzniesieniem a mokradłami. Buty Vetlego od dawna już były kompletnie przemoczone po długiej wędrówce przez tę okolicę. Malcy szli boso, co było z pewnością dużo bardziej praktyczne. 67 Naradzali się teraz przez chwilę szeptem, po czym starszy powiedział: - Si! Vetle przywołał ich gestem ręki. Podeszli z wahaniem i zatrzymali się w bezpiecznej odległości. - Ja nie mówię dobrze po hiszpańsku - wyjaśnił Vetle. Na te słowa buzie malców rozjaśniły się w uśmiechach i całkiem już uspokojeni podeszli blisko. - Możemy iść razem? - zapytał. - Dokąd się wybieracie? Chłopcy wzruszyli ramionami. I właśnie wtedy Vetle zrozumiał, że to są dzieci hiszpańskich Cyganów. Grand i jego rodzina opowiadali mu dużo o Cyganach. I bez sympatii. Vetle jednak wiedział jeszcze z rodzinnego domu, że to fałszywe wyobrażenie. Hiszpańscy Cyganie to lud bardzo dumny, mają oczywiście poważne problemy, często narażeni są na prześladowania, ale ich kultura jest bardzo stara; są szczególnie utalentowanymi muzykami, śpiewakami i tancerzami, ich specjalnością jest flamenco. Wyrosło wśród nich wielu artystów. Są to ludzie szczerzy i otwarci, ale że przyszło im żyć często na granicy głodu, zdarza się, że popełniają czyny niezgodne z prawem. Krew mają gorącą, kochają i zabijają z tak samo gorącym sercem , jak to określił pewien poeta. To wszystko, co Vetle wiedział na temat hiszpańskich Cyganów. Dosyć to powierzchowna i nazbyt ogólna wiedza. A ci dwaj mali chłopcy...? Jak się ma wobec nich zachować? Vetle myślał szybko. Przez cały miniony dzień nie spotkał nigdzie śladu dzikich zwierząt, w przeciwnym razie nie odważyłby się zabierać ze sobą dzieci. Nie chciał ich narażać na niebezpieczeństwo. Choć z drugiej strony... - Możemy dalej iść razem - zaczął im tłumaczyć. Używał prostych słów. - Nie będziecie sami i moglibyście mi trochę pomóc w hiszpańskim. - Si, si! - kiwali z ożywieniem głowami. - Gdzie mieszka wasza mama i tata? - Umarli, seńor. 68 Wierzył im. %7łebrzące dzieci często posługują się kłamstwem, są wysyłane przez rodziców i muszą zachowywać się tak, żeby budzić jak największą litość, a tym samym zarabiać jak najwięcej pieniędzy. Z tymi było inaczej. Wszyscy trzej poszli wąską ścieżką dalej. O ileż razniej się idzie w towarzystwie! Nawet jeśli to tylko dwoje dzieci potrzebujących opieki. Starszy zapytał po chwili, dokąd wybiera się Vetle, a on odpowiedział: - Silvio-de-los-muertos. Chłopcy spoglądali po sobie. Najwyrazniej słyszeli tę nazwę po raz pierwszy. - Czy wiecie, gdzie się teraz znajdujemy? zapytał Vetle. - Si, seńor. Wkrótce dojdziemy do małej górskiej wioski. Tam jest wielu Cyganów. - I wy tam właśnie idziecie? - Si. Może będziemy mogli tam zostać. - Czy w takim razie mogę iść z wami? Może tam ktoś zna Silvio-de-los-muertos? Obaj malcy uznali, że to dobry pomysł. - Poza tym... Vetle z wysiłkiem pokazał im swoje skaleczone ramię, które teraz musiało wyglądać naprawdę okropnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|