[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kolejność: medytacja, modlitwa uczuć, kontemplacja prostego spojrzenia", modlitwa ukojenia, uśpienie władz, porwanie, ekstaza. Nie chcemy zagłębiać się w szczegółowe rozróżnienia etapów kontemplacji, łask mistycznych (są one znacznie częstsze niż może się to wydawać większości ludzi) i napotykanych pokus. Odsyłamy do bardziej kompetentnych autorów. Tym, do których kieru- jemy tę książkę, raczej nie będzie to potrzebne. Dodajmy tylko, że podobnych schematów opisujących drogę modlitwy nigdy nie należy traktować zbyt dosłownie. Nie są one żadną obowiązującą regułą zwłaszcza w naszych czasach. Boska Mądrość wydaje się znajdować przyjemność w burzeniu klasycznych praw, które miały kierować życiem duchowym. To powiedziawszy, musimy jednak określić, na czym polega, naszym zdaniem, owa ewolucja, owa podstawowa przemiana, która dokonuje się w trakcie modlitwy wewnętrznej. Wszystkie dalsze zmiany są tylko jej pochodnymi. Wstępnie już zresztą o tym mówiliśmy. Ewolucja ta ma różne nazwy, zależnie od duchowej tradycji, z jakiej się wywodzi. Sądzę jednak, że odnajdujemy ją wszędzie, nawet gdy proponowane drogi bardzo różnią się od siebie. Na Zachodzie, na przykład, zwyczajowo rozpoczyna się (a raczej rozpoczynało, gdyż dziś przystępuje się do modlitwy w bardzo różny sposób) od medytacji, a następnie mówi się o przechodzeniu od medytacji do kontemplacji. Zwięty Jan od Krzyża obszernie opisuje właśnie ten przejściowy etap i kryteria, które pozwalają go rozpoznać. Wschodnia tradycja modlitwy Jezusa (nazywanej też modlitwą serca) została u nas ostatnio spopularyzowana dzięki książce Recit d'un pelerin russe (Opowieści pielgrzyma - przyp. tłum.). Wychodzi ona od nieustannego powtarzania krótkiej formuły zawierającej imię Jezus, co prowadzi po jakimś czasie do zejścia modlitwy z głowy" w głąb serca. W istocie chodzi o ten sam fenomen, tę samą przemianę. Można ją opisywać również jako coraz większą prostotę modlitwy, jako przejście od modlitwy aktywnej" do coraz bardziej biernej". U różnych osób, zależnie od ich duchowej drogi, może się to różnie wyrażać i przybierać różne formy. Na czym polega ta przemiana? Jest ona darem, którego Bóg udziela temu, kto Go wytrwale oczekuje, darem, którym jest wyłącznie łaska i w żaden sposób nie może zostać osiągnięty", mimo że wierność odgrywa tutaj ogromną rolę, przyspiesza i ułatwia przyjęcie tego daru. Czasem można go otrzymać bardzo szybko, zaledwie po kilku latach modlitwy, a czasem nigdy nie być gotowym na jego przyjęcie. Zostaje dany w taki sposób, że początkowo prawie się go nie zauważa. Pojawia się stopniowo, czasami znika. Charakteryzuje go to, że pozwala przejść od modlitwy, w której dominowała ludzka aktywność - powtarzanie jakiejś formuły, jak w przypadku modlitwy Jezusa; dyskursywna praca umysłu w medytacji, gdy wybieramy jakiś temat i tekst i posługujemy się wyobraznią, angażujemy uczucia, wyciągamy z rozważań wnioski - do modlitwy, w której dominujące staje się działanie Boga, a duszy pozostaje poddawanie się temu działaniu, trwanie w postawie prostoty, oddania, spokojnego, miłosnego skupienia. W modlitwie Jezusa doświadcza się tego, że w pewnym momencie zaczyna ona sama płynąć z serca, wprowadzając całą osobę w stan pokoju, ukojenia i miłości. W medytacji wejście w ten nowy etap przeważnie poprzedza oschłość, niezdolność rozmyślania, pragnienie, żeby nic nie robić, tylko trwać tak przed Bogiem. To nic nie robić" nie oznacza inercji ani duchowego lenistwa, lecz miłosne oddanie. Zmianę tę należy przyjąć jako wielką łaskę, nawet jeśli tych, którzy przyzwyczaili się dużo Panu mówić czy też medytować i znajdować w tym zadowolenie, łaska ta początkowo zbija z tropu. Dusza odnosi wrażenie, że się cofa, że przestała się modlić. Nie może już się modlić w taki sposób, do jakiego jest przyzwyczajona, posługując się inteligencją, wyobraznią, opierając na uczuciach. Zwięty Jan od Krzyża bardzo mocno zwracał na to uwagę. Czasem nawet zmuszony był karcić takich kierowników duchowych, którzy nic z tego nie rozumieli. Przekonywał dusze, które dostępują tej łaski, żeby z radością ją przyjęły. Tłumaczył, że to zubożenie staje się ich prawdziwym bogactwem, i żeby nie starały się za wszelką cenę wracać do medytacji. Mają zapomnieć o sobie, zadowolić się trwaniem przed Bogiem w prostocie, w spokojnym, miłosnym oczekiwaniu. 1. Zubożenie staje się bogactwem ? powrót spis treści Dlaczego przejście do tego nowego etapu stanowi tak wielką łaskę? Powód jest bardzo ważny, a jednocześnie bardzo prosty i święty Jan od Krzyża dobrze go wyjaśnia. Wszystko, co możemy objąć umysłem - to nie jest jeszcze Bóg - wszystko co możemy wyobrazić sobie lub odczuć - to nie jest jeszcze Bóg! Bóg jest nieskończenie większy niż to wszystko, jest nieskończenie różny od jakiegokolwiek obrazu, jaki moglibyśmy sobie stworzyć naszym sposobem rozumowania czy odczuwania. Natomiast nie jest większy" niż wiara, nie jest ponad" miłością. Wiara pozostaje jedynym dostępnym środkiem zdolnym połączyć nas z Bogiem, uczy doktor Kościoła. To znaczy jedynym aktem, dzięki któremu mamy kontakt z rzeczywistą, realną obecnością Boga. Wiara, rozumiana jako prosty, pełen miłości ruch przylgnięcia do Boga, który objawia i udziela Siebie w Jezusie. Być może, żeby dojść do Boga, trzeba na początku posługiwać się w modlitwie rozmyślaniem, refleksją, wyobraznią, odczuwaniem. Jak długo jest nam z tym dobrze, pomaga nam to, służy nawróceniu, umacnia wiarę i miłość, należy się tym wszystkim posługiwać. Ale środkami opartymi na naszej własnej aktywności nie możemy dojść do istoty Boga, ponieważ On jest nieskończenie ponad naszą inteligencją i naszymi uczuciami. Jedyna tylko wiara, pobudzana przez miłość, daje dostęp do samego Boga. Ale wiara ta może wyrazić się w pełni za cenę oderwania od tego, co odczuwalne. Dlatego w pewnych okresach Bóg wyraznie się wycofuje, w taki sposób, żeby pozostała tylko wiara, a inne władze były jakby niezdolne do działania. Wówczas, gdy dusza nic już nie myśli, nie opiera się już na wyobrażeniach, nie odczuwa nic szczególnego, ale trwa po prostu w postawie miłosnego oczekiwania, nawet jeśli ta dusza nic nie zauważa, ma wrażenie, że nic nie robi i że nic się nie dzieje, w tym właśnie ukryciu dochodzi do znacznie głębszego, znacznie bardziej substancjalnego kontaktu i spotkania z Bogiem. Modlitwa wewnętrzna przestaje być dziełem człowieka, który mówi coś do Boga, posługuje się inteligencją i innymi swoimi władzami, a staje się pewnego rodzaju, bardzo głębokim wylaniem" miłości, czasami odczuwalnym, zaś innym razem nie. Bóg i dusza spotykają się z sobą. Na tym, według świętego Jana od Krzyża, polega kontemplacja - jest ona wlanym", ukrytym, pełnym pokoju i miłości kontaktem z samym Bogiem. W ruchu, który staje się niemal bezruchem dzięki działaniu Ducha Zwiętego w duszy, istota Boga jakby w nią przepływa, a dusza cała zanurza się w Bogu. Nie sposób oddać tego słowami. A jednak wiele osób doświadcza tego w modlitwie wewnętrznej, choć często nie w pełni świadomie. Tak jak Jourdain nie wiedział, że tworzy prozę, tak wiele prostych osób nie zdaje sobie sprawy z głębi własnej modlitwy i z tego, że są kontemplatykami. Tak jest zresztą niewątpliwie lepiej. Niezależnie od punktu wyjścia modlitwy wewnętrznej, a jak już mówiliśmy może on być
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|