[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ja znam Wych Street, panno Emilio odezwał się wreszcie. To jest ulica za Strandem. Sprzedają tam nieprzyzwoite druki i książki. To nie jest miejsce dla damy. Ale ja muszę się zobaczyć z panem Kirkwall. Ja mógłbym tam pójść, panienko, gdyby mi pani powiedziała, jak wygląda ten pan Balquidder. Mógłbym zaczekać, aż wyjdzie, i wtedy podać wiadomość pani mężowi. Potrząsnęłam głową. Nie odpowiedziałby na mój list bez konsultacji z panem Balquidderem. Nie, Abel, ja muszę go zaskoczyć. On, oczywiście, poinformuje pózniej pana Balquiddera, ale mam nadzieję, że zanim to nastąpi, uda nam się skłonić do działania pułkownika Beresforda. Coś pani powiem, panno Emilio. Mogłaby się pani przebrać za chłopca i pójść razem ze mną. Mam ubranie Billa, który tu służył przede mną, i myślę, że będzie na panią pasowało. Abel uśmiechał się łobuzersko. Widać było, że traktuje to jak świetną przygodę. Przebrać się za chłopca! L Sama byłam podniecona tą perspektywą. Pomyślałam od razu, ze wykorzystam ten pomysł w mojej nowej książce, którą pisałam pod roboczym tytułem Tajemnica Drakensburgów. Moja bohaterka, Erminia, obdarzona kruczoczarnymi włosami, czarnymi oczami i pięknym nosem, miała zostać porwana przez niegodziwego hrabiego Drakensburg. Nie miałam pomysłu, jak to zrobić. Gdyby jednak hrabia zmusił Erminię, aby przebrała się za pazia, wybrnęłabym ze swoich kłopotów. Moi czytelnicy mogliby wtedy poczuć dreszcz emocji z powodu tej szokującej sytuacji, a jednocześnie nie musieliby jej potępiać za brak skromności. Ale żebym ja miała to zrobić? Gdyby ktoś się o tym dowiedział, moja reputacja byłaby doszczętnie zrujnowana. A Noel miałby prawo natychmiast odesłać mnie do ojca. To może się udać powiedziałam po krótkim namyśle. Nie wiedziałam, jakie będą dalsze kroki Balquiddera. Podejrzewałam, że przeczeka jakiś czas dzień lub dwa choćby tylko, dlatego, żeby przetrzymać Noela w niepewności. Balquidder przejawiał skłonność do okrucieństwa nie zapomniałam jeszcze incydentu z małym wróbelkiem. Było już po jedenastej. Jeśli Balquidder prowadził w Londynie taki sam tryb życia jak w Edynburgu, musieliśmy się pospieszyć. Powiedziałam Ablowi, że za dziesięć minut spotkamy się w jego komórce, i szybko pobiegłam na górę, zabierając ze sobą ubranie Billa. Abel miał powiedzieć pani Good, gdyby go o to pytała, że wychodzi razem ze mną. Przebieranie się za chłopca, poza szokującym widokiem nieosłoniętych długą spódnicą nóg, zapowiadało nieoczekiwaną wolność. Stałam się kimś innym, przestały mnie obowiązywać wszelkie restrykcje, dotyczące kobiet. Związałam włosy w węzeł, podniosłam wysoko kołnierz i włożyłam kapelusz, który dostałam od Abla. Założyłam własne buty, długą pelerynę, wzięłam portmonetkę i niepostrzeżenie zeszłam na dół. Abel czekał na mnie przy drzwiach swojej komórki. Z gabinetu Noela dochodził gwar męskich głosów, należących niewątpliwie do tajnych agentów. Poza tym nie było widać nikogo. Służba była pewnie w suterenach. Wyślizgnęliśmy się z domu frontowymi drzwiami i ruszyliśmy szybkim krokiem w kierunku Strandu, uśmiechając się do siebie jak uczniowie na wagarach. Wych Street była wąską ulicą zabudowaną bardzo starymi domami. Niektóre z nich pochodziły z epoki Tudorów, ponieważ górne piętra były wysunięte ponad dolne. Przypomniał mi się dom na St. Peter s Pend, gdzie mieszkali państwo Iryine. Prawie wszędzie sprzedawano książki. Potwierdziły się słowa Abla wystawione w oknach ilustracje dokładnie określały gusty miejscowej klienteli. Zobaczyłam między innymi rycinę, która wydała mi się mało prawdopodobna z punktu widzenia anatomii. Biedny Abel był potwornie zażenowany. Przynajmniej Er- minia, pomyślałam, nie będzie miała do czynienia z tak nieprzyzwoitymi obrazkami, chociaż mogłabym z lekka zasugerować, że hrabia Drakensburg ma pewne słabostki. Dokładnie opisałam Ablowi wygląd Balquiddera. Po niecałych piętnastu minutach od naszego przybycia (ukryliśmy się w grupce młodych ludzi, którzy chciwie oglądali ryciny) Abel trącił mnie łokciem. Czy to on, panienko? spytał szeptem. Rozejrzałam się dokoła. Trudno było nie poznać tego ogromne o mężczyzny, który nie szedł, lecz toczył się ulicą. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Na sam jego widok ze strachu zaschło mi w ustach. 42 Skinęłam głową. Czy pójdziemy za nim? Idz sam powiedziałam, patrząc za oddalającym się Balquidderem, który bez żenady roztrącał łokciami stojących mu na drodze przechodniów. Abel, bądz ostrożny. On jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Niech się pani nie obawia, panienko. Uśmiechnął się. Na pewno nie zorientuje się, że jest śledzony. Zostałam sama. I co teraz? Przeszłam do wystawy następnego sklepu i zaczęłam oglądać rycinę, wyszydzającą następcę tronu. Jego kochanka (czyżby pani Fitzherbert?) siedziała mu na kolanach, bawiąc się jego epoletami. Wreszcie podjęłam decyzję. Balquiddera nie było w domu. Nic nie ryzykowałam. Podeszłam do domu oznaczonego dwunastką i wybrałam schody, które prowadziły do suteren. W samą porę przypomniałam sobie, że nie powinnam stukać do drzwi frontowych zatrzaśnięto by mi je przed nosem. Spodziewałam się zastać tam kilka osób ze służby. Myślałam, że uda mi się przekonać lub przekupić pokojówkę, aby zaniosła wiadomość Stephenowi. Ale był tam tylko jakiś ponuro wyglądający mężczyzna. Sprawiał wrażenie pijanego, poza tym był okropnie brudny i śmierdzący. Zniżyłam głos i zaczęłam mówić ze szkockim akcentem. Czy mogę zobaczyć się z panem Kirkwall? Wyszedł. Gdzie mogę go znalezć? Nie wiem. Zatrzasnął drzwi. Przez małe okienko zobaczyłam, jak sięga po szklankę. To było dziwne. Gdyby Richard był tu przetrzymywany, chyba byłby tu jeszcze ktoś, poza pijanym służącym? A może chłopcu dano jakiś narkotyk? Niewykluczone, że go tu w ogóle nie było. Wyobrażałam sobie, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|