[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szybko nabrała pewności. - Wiele ci zawdzięczam. Pomogłaś jej rozbić skorupę, w której się zamknęła. Po- zwolisz, że w dowód wdzięczności zaproszę cię na kolację? - Nic wielkiego nie zrobiłam. To naturalne, że życzę jej jak najlepiej. Bardzo ją lu- bię. Zresztą już zbyt wiele od was otrzymałam: zaproszenie na bal, drogi upominek, su- kienkę. Nie pozwoliliście mi za nią zapłacić - przypomniała. - To wydatek reprezentacyjny. Sama byś jej sobie nie kupiła. Potrzebowałaś jej tylko po to, żeby godnie reprezentować rodzinę Donovanów na wydanym przez nas balu. Wyświadczyłaś mi wielką przysługę, że mi towarzyszyłaś. Dzięki tobie uniknąłem nie- zręcznych sytuacji i kłopotliwych pytań. Na temat nieobecności Kinzi - dokończyła w myślach Rachel. Nie wątpiła, że tak atrakcyjny mężczyzna nie miałby kłopotu ze znalezieniem innej partnerki, choć pewnie nie każdą zadowoliłaby rola tymczasowej zastępczyni. - Odpowiadałby ci czwartek wieczorem? - spytał Bryn, jakby miała wypełniony kalendarz do ostatniej minuty. - Mamę też zabierzesz? wszystkie wyborne. Nigdy nie wyszedłem stąd rozczarowany. - Potrzebujesz przyzwoitki? - zażartował Bryn. - Nie chciałabym zostawiać jej samej. - Kilka godzin samotności jej nie zaszkodzi. W ciągu minionych dwóch lat prze- ważnie przebywała sama. Rachel pojęła, że nie da za wygraną. Przestała szukać kolejnych wykrętów, żeby nie posądził jej o kokieterię. Prawdę mówiąc, pociągała ją perspektywa spędzenia wie- czoru sam na sam z Brynem, toteż bez dalszych oporów wyraziła zgodę. - Przyjadę po ciebie w czwartek o siódmej - oznajmił na odchodnym. - Zabiorę cię do regionalnej restauracji w pobliżu Rivermeadows. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Wiadomość, że syn zabiera Rachel na kolację, ucieszyła Pearl. Rachel wyraźnie zaznaczyła, że to forma podziękowania za towarzystwo na balu. W czwartek włożyła prostą, ciemnozieloną sukienkę, stosowną na wszelkie okazje. Przewiązała ją w biodrach złotą, siatkową szarfą. Zastanawiała się, czy nie przesadziła, lecz zarówno Pearl, jak i Bryn zapewnili ją, że doskonale wygląda. Bryn przyszedł w ciemnych spodniach i kasztanowej, jedwabnej koszuli. Nawet bez krawata wyglądał bardzo elegancko. Lokal przylegający do hotelu stał na wzgórzu z widokiem na naturalne zarośla. W oddali, nad wodami zatoki, migotały światła miasta. Podłogę wyłożono dywanem. Na stołach leżały obrusy z ciemnoczerwonego adamaszku, a przy każdym nakryciu serwetki złożone w wachlarzyki. Ustawiono też kompozycje kwiatowe w niskich miseczkach. Sa- lę jadalną podzielono na szereg nisz, co stwarzało złudzenie intymności. Z głośników płynęła cicha, klasyczna muzyka. Kierownik rozpoznał Bryna. Zaprowadził ich do stolika we wnęce przy oknie. Niemal natychmiast kelner przyniósł kartę win i menu w skórzanej okładce. Rachel przyszło do głowy, że Bryn wcześniej bywał tu z Kinzi. Wściekła na siebie, spytała nie- mal ozięble: mistrz. Często wprowadza nowe potrawy, - Co mi polecisz? - Tutejszy kucharz to prawdziwy Rzeczywiście przegrzebki w białym winie smakowały wyśmienicie, podobnie jak pieczeń z jagnięcia i śmietankowy deser z chrupiącą posypką. Rachel przedstawiła mu wyniki swej pracy. Bryn opowiedział jej o przedsiębiorstwie obróbki drewna, które nie- dawno przejął. Amerykańska rodzinna firma podupadła wskutek nieudolności zarządu. - Stracili ostatnio wielu doskonałych fachowców, ale jeśli postawię na czele odpo- wiedniego człowieka, szybko wyjdą z zapaści. - Potrafisz przewidzieć, czy nowy kierownik podoła zadaniu? - To kwestia intuicji i doświadczenia. Jeśli ktoś zawiedzie, dostanie wymówienie, zanim zdąży dokonać większych szkód, choć prawdę mówiąc, łatwiej rozwiązać małżeń-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|