Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wie.  Zdumiewająco wybuchowe zabytki. Doskonale zgadłaś, chociaż, moim
zdaniem, to są nie tyle zęby, ile ogień z pyska tego wawelskiego smoka. Rozu-
miesz coś z tego?
Tereska uświadomiła sobie nagle, co czyni, i czym prędzej zepchnęła płonące
drewno z kamieni na ziemię obok. Wolała nie ryzykować następnej niespodzianki.
 Pozwól, że przyjdę do siebie  powiedziała ponuro, starannie wygarniając
żar i formując nowe ognisko w bezpieczniejszym miejscu.  Ogłuszyło mnie.
Cud boski, że poleciało do wody, a nie na las. Pojęcia nie mam, co to takiego,
fajerwerk czy co?
Okrętka była bardziej wściekła niż zdenerwowana.
 Cały ten napój mam na sobie, nawet nie zdążyłam spróbować. Domagam
się, żeby ugotować jeszcze raz. Może odsuń ten ogień trochę bardziej, nie wia-
domo, czy wysadziłyśmy w powietrze wszystkie antyki, czy jeszcze parę zostało.
Nie zauważyłaś, czy leciało także królewskie berło?
 Nie denerwuj mnie! Jak chcesz herbaty, to przynieś wody. Suche liście nam
się spaliły, trzeba uzbierać jeszcze raz. Co za szczęście, że nie trafiło w materace!
 Co za szczęście, że nie trafiło w nas! Widzę, że ci to w ogóle nie przycho-
dzi do głowy! Rozumiem teraz, dlaczego nas ostrzegali, ta cała kretyńska afera
jest niebezpieczna dla życia i mienia! Aadne mi zwłoki, które zieją piekielnym
ogniem!
 Naprawdę wolałabyś, żeby wyleciał stamtąd kościotrup?
 A czy koniecznie musiało coś wylatywać?!
Nowe ognisko paliło się równo i spokojnie, kamienie tkwiły w ziemi jak po-
przednio, tyle że przestrzeń pomiędzy nimi była z lekka zdemolowana. Przyja-
ciółki usiłowały odgadnąć, co to właściwie takiego przytrafiło im się przed chwi-
lą. Obie czuły się jeszcze odrobinę nieswojo. Zapewne uciekłyby, gdyby nie to,
że znajdowały się na wyspie.
120
 Swoją drogą dobrze, że nie wybuchło, jak piekłyśmy tego szczupaka 
zauważyła Tereska, podejrzliwie oglądając okopcone głazy.  Mam nadzieję, że
nic tam więcej takiego nie ma?
 Gdyby zniszczyło szczupaka, chybaby mnie szlag trafił!
Woda na nowo gotowała się w puszce, przy ogniu suszyły się liście poziomek,
wzbogacone listkami pokrzyw, którymi Okrętka zdecydowała się zastąpić miętę.
%7łycie wracało do równowagi. Tereska przywlokła parę następnych drągów
i konarów, Okrętka poprawiła fotel z materaca i znów ulokowała się na nim wy-
godnie.
 Właściwie jestem bardzo zadowolona  oznajmiła stanowczo.
 Z czego?
 Wreszcie się tego pozbyłyśmy, nie będziesz mnie już ganiać po kurhanach.
Znalezisko, przyznaję, szalenie efektowne, tylko cokolwiek wstrząsające. To dla-
tego on nam ciągle rozgrzebywał ogień!
Tereska dołożyła do ogniska, odsunęła puszkę, wsypała do niej listki i uloko-
wała się obok. Rzecz należało rozważyć.
 Rzeczywiście uważasz, że to jest właśnie to, czego on szuka?  spytała
z powątpiewaniem.
 Nie jest, a było  sprostowała Okrętka jadowicie.  Mam nadzieję, że
właśnie to. W każdym razie dużego pożytku już z tego nie będzie miał, to pewne.
Utopiło się i z głowy.
 Ja bym nie była taka przekonana. To musiało leżeć pod samym wierzchem
i wybuchło od ognia. A on kopał wielkie doły.
 I wobec tego uważasz, że co?
 Warstwa ochronna. Coś w rodzaju pułapki na drodze do skarbu. Zabezpie-
czenie.
 Aha. Bo ten ktoś, kto chował, przewidział, że ten, co będzie szukał, naj-
pierw rozpali na tym ogień?
 Mogło wybuchać także od czegoś innego. Od kopania.
 Arystokrata powinien o tym wiedzieć i nie grzebać głębiej, jeśli mu nic nie
wybuchało pod rękami. Nie ma pułapki, nie ma i skarbu.
 Nie musiał wiedzieć.
 To dlaczego nam gasił ogień?
Tereska zawahała się. Coś jej się snuło po głowie, ale było mętne i nieco skom-
plikowane.
 No więc może wiedział. Może wybuja chało tylko od ognia. . . Nie, nie
mógł wiedzieć. . . Nie, jeszcze nie tak, może jedno z drugim nie ma nic wspólne-
go. . .
 Mów jakoś jaśniej i zdecyduj się na coś. Znam życie i bardzo dobrze wiem,
że wszelkie skarby, jak przychodzi co do czego, zamieniają się w jakieś szkodliwe
121
świństwo. Jeszcze nikt nigdy nie znalazł porządnych skarbów. Nawet w literatu-
rze nikt się nie wygłupia ze znajdywaniem, chyba że jest to opowieść piracka
z osiemnastego wieku.
 Nie mąć mi w głowie osiemnastym wiekiem. Czekaj, muszę to sobie ja-
koś ułożyć. Albo nie wiedział i szukał wszędzie, jak leci, nie zwracając uwagi,
a ognisko nam gasił, żeby nas zniechęcić i przepędzić. . . Albo wiedział i to coś
było w każdej kupie, tylko nie wybuchało. . .
 Tak sobie siedziało i czekało cierpliwie, chociaż też paliłyśmy ogień?
 Właśnie mało paliłyśmy. Tylko do gotowania, a tu się bajcuje już ze trzy
godziny. Podgrzało się.  Albo. . .
 W tamtej kupie, którą rozkopałyśmy same, nic takiego nie było!
 Toteż właśnie mówię. Albo czasem jest, a czasem nie i o niczym nie świad-
czy. A poza tym, skąd wiesz, czy nie było? Skąd wiesz, jak to wygląda?
 Widziałam. Zwiecące i leci. Znikąd nie wiem, ale przecież jakoś musi wy-
glądać, nie? Różni się chyba czymś od ziemi i trawy?
 Nie wiem. Gdyby to był czarny proszek albo szary proszek, różniłby się
mało i niewidocznie. A w ogóle o co ci właściwie chodzi? Uważasz, że co?
 Nic nie uważam. W ogóle nic nie rozumiem. Daj ten ziołowy napój, może
tym razem uda mi się go napić bez dodatkowych efektów. Uważam, że powinny-
śmy stąd uciec czym prędzej, bo zaraz tu chyba ktoś przyleci. I omijać tę wyspę
z daleka. . .
 Jak to? Nie rozkopiemy tego?
 Chyba upadłaś na głowę!  powiedziała Okrętka potępiająco i popukała
się energicznie w czoło puszką po robakach.
* * *
Las był piękny, głównie sosnowy, średnio gęsty, ale spokojny, cichy i zachę-
cający. Najważniejsze, że było go dużo. W miejscach, gdzie szuwar pozwalał
zbliżyć się do lądu, widać było z daleka ostatnie poziomki rosnące w wysokiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Jean Lorrah Savage Empire 02 Dragonlord Of The Savage Empire
     : Forgotten Realms Elminster 02 Elminster in Myth Drannor # Ed Greenwood
     : John Gregory Betancourt New Amber Trilogy 02 Chaos And Amber
     : Mercedes Lackey & Larry Dixon Cykl Heroldowie z Valdemaru (02) Trylogia wojen magĂłw (2) Biały Gryf
     : Cerise DeLand [Stanhope Challenge 02] Lady Featherstone's Fervent Affair (pdf)
     : GR552. James B.J. MężczyĹşni z Belle Terre 02 Jackson Cade i kobieta sukcesu
     : Bill Brooks [Dakota Lawman 02] Killing Mr Sunday (pdf)
     : Dana Marie Bell [True Destiny 02] Eye of the Beholder (pdf)
     : Diane Duane & Peter Morwood Space Cops 02 Kill Station
     : Belston i przyjaciele 02 Tajemnica rodziny ColtonĂłw Merrill Christine
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • m-jak-milosc.pev.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT