Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ich rozmowa przypominała debatę w izbie Senatu.
- Oferujecie półśrodki. To, co płacicie swoim pracownikom, to za dużo, żeby umrzeć
z głodu, ale za mało na godne życie. Ograniczyliście ich podstawowe prawa do poprawy
sytuacji ekonomicznej. Nie jesteście w niczym lepsi od feudalnych panów z dwunastego
wieku i traktujecie swoich pracowników jak niewolników. Odmawiacie im wolności, na
S
R
której został zbudowany ten kraj, prawa do awansu społecznego. Wcale was nie wzrusza ich
los.
- Robię tylko to, co do mnie należy - odparł, patrząc na nią beznamiętnie. - Nie zaj-
muję się polityką ani ideologią. - Wzruszył ramionami. - Masz rację. Wcale mnie nie wzru-
sza ich los.
Dani westchnęła głęboko. Próbowała pozostać tak samo beznamiętna i chłodna jak
Nick. Ale nie potrafiła. Te sprawy za bardzo ją obchodziły.
- Ja też robię, co do mnie należy - powiedziała. - Niech więc zwycięży najlepszy.
Uznała, że to już koniec rozmowy, i ruszyła przed siebie. Ale Nick dalej stał oparty o
płot i przyglądał się jej z jakimś bezstronnym zainteresowaniem.
- Nie - odezwał się. - Ty robisz więcej niż do ciebie należy. Ty tym żyjesz.
Właściwie miał rację. Dlaczego więc poczuła się tak, jakby odkrył jakąś tajemnicę,
którą usilnie starała się ukryć przed światem?
- Nie oczekuję po tobie zrozumienia dla takich rzeczy, jak poświęcenie i... ideologia -
odparła.
Patrzył na nią chłodnym, taksującym wzrokiem.
- Twój problem polega na tym - odezwał się po chwili - że nie nauczyłaś się jeszcze,
jak gospodarować swoimi siłami. Wszystkie namiętności angażujesz w walkę o swoje szla-
chetne cele, przez co nie starcza ci ich już na to, by być kobietą.
Dani odwróciła się na pięcie z ciętą ripostą na końcu języka i znalazła się pierś w pierś
z nim. Płynnym ruchem uniósł rękę, zacisnął palce na jej ramieniu i przyciągnął ją do siebie.
Dotyk jego ust był miękki i wyrachowany, a mimo to pod naporem wilgotnego języka prze-
szła ją fala przyjemnego ciepła. Rozchylił jej wargi z wprawą naukowca, który po raz ko-
lejny przeprowadza ten sam eksperyment i jest pewny wyniku. Ciało Dani zareagowało in-
stynktownie. Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi, oddech uwiązł w krtani, a nad słodką
wonią nocy górę wziął zapach jego skóry, smak jego ust, ciepło i wilgoć języka na przemian
wsuwającego się powoli między jej rozchylone wargi i wysuwającego spomiędzy nich. Za-
cisnęła palce na jego ramionach i pod swetrem wyczuła napinające się mięśnie. Nie opierała
się, kiedy przytulił ją mocno do siebie, a kiedy wreszcie odchylił głowę i puścił ją, odwróci-
ła się zmieszana, zawstydzona i sfrustrowana.
S
R
Stojąc do niego plecami, położyła dłonie na szorstkiej żerdzi ogrodzenia, żeby po-
wstrzymać ich drżenie. Rozszerzonymi nozdrzami wciągała w płuca długie, głębokie hausty
powietrza i nie chciała, żeby to widział.
- Bardzo dobrze - odezwała się po dłuższej chwili, z trudem panując nad głosem. -
Czy byłbyś mi teraz łaskaw powiedzieć, co próbowałeś w ten sposób udowodnić?
Poczuła na plecach pytający wzrok Nicka.
- Sobie, nic - odparł. - A tobie chyba coś bardzo ważnego.
Dani odwróciła się do niego sztywno. W jej oczach płonęły tłumione emocje, a twarz
zdradzała wysiłek, z jakim próbowała je ukryć. Pytanie, które chciała zadać, nie przeszło jej
przez usta.
- Chyba już lepiej pojadę - powiedziała.
Nie musiał jej dotykać, żeby mimo wszystko została.
- W tobie jest kobieta, Dani - stwierdził cicho. - Dlaczego nie dasz jej dojść do głosu?
Odwróciła się. Dłonie wciśnięte w kieszenie płaszcza zwinęły się w pięści.
- Naprawdę nie wydaje mi się, żebyśmy mieli jeszcze o czym rozmawiać - powie-
działa najspokojniej jak umiała.
Oparł się znowu o ogrodzenie i rozchylające się poły kurtki odsłoniły szeroką klatkę
piersiową i płaski brzuch. W mdłej poświacie gwiazd widać było, jak jego umięśniony tors
wznosi się i opada w swobodnym, rytmicznym oddechu i ten widok zafascynował na chwilę
Dani.
Przypomniała sobie, jak to silne, ciepłe ciało tuliło się do niej. Dobrze pamiętała swój
miarowy, płytki oddech. Oderwała oczy od jego piersi i przeniosła wzrok na pogrążoną w
cieniu, skupioną twarz. Patrzył na nią. Zdała sobie sprawę, że Nick wyczuł jej spojrzenie i
odgadł myśli.
- Właściwie, to nie poruszyliśmy jeszcze najważniejszej kwestii - powiedział. - Co się
z nami stało przez te ostatnie dwa tygodnie? Zaczęliśmy dobrze, lubiliśmy się i wzajemnie
szanowaliśmy. Teraz nie możemy spotkać się na ulicy, żeby z miejsca nie chwycić za broń.
Nie rozumiem, dlaczego.
W jego poważnym głosie wyczuła chęć szukania rozwiązań. Dani odprężyła się
ostrożnie. Chciała to wyjaśnić tak samo jak on, dla dobra wszystkich zainteresowanych.
S
R
- Masz rację - powiedziała. Rozluzniła się i odważnie spojrzała mu w oczy. - Bo nie
ma tu czego rozumieć. I tylko utrudnia nam to sytuację,
- Ale dlaczego tak się stało? - spytał Nick.
- To proste. - Mimo skrępowania postanowiła być szczera. Zarzut, który chciała mu
postawić, był przecież prawdziwy. - Zacząłeś mi przeszkadzać w pracy. Złamałeś zasady.
Nie oczekiwałeś chyba, że przejdę nad tym do porządku dziennego?
Nick obrzucił ją przeciągłym, pełnym namysłu spojrzeniem, W swobodnej pozie, w
jakiej stał, wydał jej się tak przystojny i męski, że podświadomie poczuła znowu narastający
gdzieś w środku ból, pragnienie, żeby był blisko, żeby jej dotykał.
- To nie ma nic wspólnego z twoją pracą - rzekł powoli. - To tylko wymówka. - Nie
spuszczał z niej wzroku. - Kłopoty zaczęły się tego wieczoru, kiedy omal nie poszedłem z
tobą do łóżka i od tamtego czasu uciekasz wystraszona. Zawarliśmy wtedy pewien układ, i
to ty go złamałaś.
- Jaki... układ? - Dani patrzyła na niego ze zmieszaniem, którego nie potrafiła ukryć.
- %7łe sprawy zawodowe załatwiać będziemy w godzinach pracy - odparł trochę znie-
cierpliwionym tonem. - A dla ciebie każda godzina jest godziną pracy. Dopuściłaś do tego,
że praca wypełnia ci całe życie, i nie znajdujesz miejsca na nic innego.
- Zgoda - przyznała ostrożnie, nie patrząc na niego - to... jest jedna z przyczyn. Ale
już ci kiedyś mówiłam, że nie wolno nam angażować się osobiście... To, co się stało, było
niespodziewane, i wiesz tak samo dobrze jak ja, że nie mogliśmy tego ciągnąć. Istniało nie-
bezpieczeństwo...
- Dlaczego? - zdziwił się. Wzrok mu stwardniał. - Co jest niebezpiecznego w tym, że
dwoje ludzi lubi się i pragnie? Myślałem, że się rozumiemy.
Odwróciła się kręcąc powoli głową. Wprawiał ją w zakłopotanie, ujmując w zbyt la-
pidarne słowa mękę niezdecydowania, w której żyła przez ostatnie dwa tygodnie.
- Chyba jednak nie - powiedziała powoli.
Nick milczał przez dłuższą chwilę. Nagle zrobiło jej się zimno.
- Pózno się robi - odezwał się w końcu i gestem ręki dał jej do zrozumienia, by ruszy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Glen Cook Black Company 01 Black Company
     : Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
     : Hawkins Rachel Hex Hall 01 Dziewczyny z Hex Hall
     : Resnick Mike 01 Wróşbiarka Wróşbiarka
     : Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
     : Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
     : Duncan, Dave Das Siebente Schwert 01 Der ZĂśgernde Schwertkämpfer
     : Gordon Dickson Dragon 01 The Dragon and the George (v1.3)
     : Diamentowe imperium Jameson Bronwyn Tajemnica diamentĂłw 01
     : 322[01].O1.03 Stosowanie lekĂłw w leczeniu chorĂłb jamy ustnej
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coolinarny.opx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT