[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadzwoni pan do gubernator... Czy mogę dać do telefonu pana Petersona?... W porządku, poczekam. Hugh zakrył dłonią słuchawkę. On do niej zadzwoni, ale wydaje mi się, że nie uzyska odroczenia oznajmił. Minuty mijały wolno. Steve i Bob nie patrzyli na siebie. Nagle Taylor powiedział: Tak, jestem tutaj... Ale... Wciąż protestował, gdy w pewnej chwili Steve usłyszał niebudzący wątpliwości sygnał przerwanego połączenia. Agent wypuścił słuchawkę z ręki. Egzekucja się odbędzie oznajmił głucho. 37 Ból. Tak ciężko myśleć, czując ból przeszywający całe ciało. Gdyby mogła chociaż rozpiąć but. Kostka stała się grudą rozpalonego betonu, rozpychającą but opuchlizną, w którą wrzynały się więzy. Powinna była zaryzykować i krzyczeć, kiedy przechodzili przez halę dworca. Należało to wtedy zrobić. Która mogła być godzina? Czas nie istniał. Poniedziałek, wieczór. Wtorek. Czy to już środa? Jak mogliby się stąd wydostać? Neil. Słyszała świszczący oddech tuż obok. Chłopiec starał się być posłuszny, oddychał powoli. Sharon słyszała własne jęki i usiłowała je stłumić. Czuła, jak Neil przysuwa się bliżej, próbując ją pocieszyć. Neil będzie taki podobny do Steve a, gdy dorośnie. Jeśli dorośnie... Steve. Jak wyglądałoby życie ze Steve em, tworzenie wspólnego domu?... Steve, który zaznał tyle cierpienia... Dla niej wszystko było zawsze proste. Ojciec mówił: Sharon urodziła się w Rzymie... Pat w Egipcie... Tina w Hongkongu . Matka dodawała: Mamy przyjaciół na całym świecie . Nawet kiedy się dowiedzą o jej śmierci, będą mieli siebie nawzajem. Jeśli Steve utraci Neila, nie pozostanie mu nikt... Steve pytał: Jak to się stało, że ciągle jesteś sama? . Była sama, ponieważ nie chciała odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą miłość do drugiej osoby. Neil... Tak się bał, że Luftsowie wezmą go ze sobą. Bał się, że ona zabierze mu Steve a. Musi go stąd wyciągnąć. Znowu próbowała trzeć nadgarstkami o szorstką ścianę, sznurki były jednak zaciśnięte zbyt mocno, wpiły się w skórę. Nie mogła dotknąć nimi powierzchni muru. Próbowała myśleć. Jedyną nadzieją było uwolnienie Neila, wydostanie go z tego pomieszczenia. Jeśli otworzy drzwi od wewnątrz, czy bomba wybuchnie? Klamka z łazienki. Jeśli Foxy wróci, jeśli pozwoli jej znowu wejść do łazienki, może uda jej się pociągnąć za klamkę i oderwać ją... Co on z nimi zrobi, kiedy dostanie pieniądze? Traciła rozeznanie. Czas... Ile jeszcze czasu? Czas... Był dzień czy noc... Stłumione odgłosy pociągów... Przyjdz po nas, Steve... Obwiniam panią, pani Martin ... To jest najważniejsze, pani Martin ... Najbardziej ślepi są ci, którzy nie dostrzegają ... Kocham cię, Sharon, bardzo za tobą tęskniłem... . Duże, czułe dłonie na jej twarzy... Duże, czułe dłonie na jej twarzy. Sharon otworzyła oczy. Foxy pochylał się nad nią. Z przerażającą delikatnością błądził rękami po jej twarzy i szyi, wyjął knebel z jej ust i pocałował ją. Wargi miał gorące jak rozpalony metal, rozmiękłe. Próbowała odwrócić głowę, ale sprawiało jej to wielką trudność. Wszystko skończone, Sharon. Mam pieniądze. Teraz muszę iść wyszeptał. Próbowała skupić na nim wzrok. Zarys jego twarzy wyłonił się z mroku. Błyszczące oczy, pulsująca żyła i wąskie wargi. Co masz zamiar z nami zrobić? Z wielkim trudem wydobyła z siebie głos. Zamierzam was tu zostawić. Wyjaśnię Petersonowi, gdzie was szukać. Kłamał. Tak jak przedtem, gdy ją zwodził i droczył się z nią. Gdy próbowała go nabrać, a on ją odepchnął. Chcesz nas zabić powiedziała. Zgadza się, Sharon. Zabiłeś matkę Neila... Głos jej drżał. Zgadza się, Sharon. Och, o mało nie zapomniałem. Odsunął się, sięgnął w dół i coś rozwijał. Powieszę to zdjęcie razem z innymi. Z góry patrzyły na nią oczy Neila, oczy należące do twarzy będące częścią leżącego kobiecego ciała, ciała z zaciągniętą wokół szyi chustką... Krzyk wydarł się jej z gardła. Nagle była zupełnie przytomna, skupiona. Popatrzyła na zdjęcie, a potem na błyszczące, szalone oczy człowieka, który je trzymał. Wieszał je obok innych na ścianie nad łóżkiem... Wieszał starannie. Dokładność, z jaką to robił, była jak rytuał. Obserwowała go przerażona. Czy teraz ich zabije, udusi tak, jak udusił te kobiety? Teraz nastawię dla was zegar powiedział do niej. Zegar? zdziwiła się Sharon. Tak. On uruchomi bombę o jedenastej trzydzieści. Nic nie poczujesz, Sharon. Po prostu przestaniesz istnieć... i Neil... i Ronald Thompson... Ostrożnie otwierał walizkę. Patrzyła, jak wyjmuje zegar, jak sprawdza czas na swoim zegarku i ustawia go na ósmą trzydzieści. Teraz jest ósma trzydzieści! Zroda rano! Dzwonek budzika... Nastawił dzwonek na jedenastą trzydzieści. Połączył kable zegara! Trzy godziny! Ostrożnie podniósł walizkę i położył ją na blacie zlewu przy drzwiach; tarcza zegara znajdowała się dokładnie naprzeciw Sharon, po drugiej stronie pokoju. Wskazówki i cyfry świeciły. Czy chcesz czegoś ode mnie, zanim wyjdę?... Szklankę wody?... Chcesz, abym cię pocałował na pożegnanie? Czy mogłabym... Czy pozwolisz mi pójść do łazienki? Jasne, Sharon. Podszedł, rozwiązał jej ręce i podniósł ją. Podkurczone nogi zwisały bezwładnie. Drżała z bólu. Czarne płaty migały przed oczami. Nie... nie, nie może zemdleć. Zostawił ją w ciemnej klitce. Trzymając w ręku klamkę, kręciła nią dookoła, modląc się, aby nie było tego słychać. Lekki chrobot i klamka wreszcie została w jej dłoni. Przesunęła palcem po oderwanym końcu i poczuła ostrą krawędz odłamanego metalu. Wsunęła klamkę do kieszeni spódnicy. Otwierając drzwi, rękę trzymała w kieszeni. Jeśli mężczyzna poczuje coś, kiedy będzie ją niósł z powrotem na łóżko, będzie myślał, że to jej pięść.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|