[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przypomniała sobie wspólne sceny z dzieciństwa: Lorenzo, mały chłopiec, który rzuca kamieniami w jej kaczątko. Jej kaczątku, Ce sa re, nie ste ty pękło ser ce. Na szczęście Lo ren zo żył. " " " Je stem z cie bie bar dzo dum ny po wie dział je jVit to rio kilka go dzin pózniej, gdy wy szli napić się kawy. Objął ją czu le ra mie niem, a ona, chy ba po raz pierw szy od początku ich zna jo mości, od sunęła się. Pójdzie my na obiad? Agnese odczekała, aż uwolni ją z objęć. Zdecydowanie nie była w nastroju ani na wspólny obiad, ani tym bardziej na seks. To, co wydarzyło się w nocy, wywarło na nią ogromny wpływ. Po raz kolejny dotarło do niej, jak bardzo była przy wiązana do Lo ren za i jak mało zna czyły dla niej związki z in ny mi mężczy zna mi. Spojrzała mu w oczy. Nie dzisiaj. Prawdę mówiąc, za sta na wiałam się& Myślę, że le piej byłoby z tym skończyć. Vit to rio na wet nie mrugnął okiem, wie dział, że prędzej czy pózniej to nastąpi. Chy ba masz rację. Wiem już, że dasz so bie radę sama. Agne se uśmiechnęła się. Vit to rio od wza jem nił uśmiech i spojrzał na nią ojcow skim, po god nym wzro kiem. Odwrócił się i zniknął w ko ry ta rzu. Kie dy weszła do sali, w której leżał, Lo ren zo właśnie otwo rzył oczy. Nie pamiętał, co się wy da rzyło. Kobieta w białym fartuchu, z włosami zaczesanymi do tyłu, która miała twarz Agnese, wydawała mu się ha lu cy nacją. Jak się czu jesz? za py tała. Jak po wy pad ku. Wszyst ko mnie boli. Uśmiechnęła się i po deszła bliżej. Do pie ro wte dy zro zu miał, że to na prawdę była ona. Chciał powiedzieć, jak bardzo za nią tęsknił, ale w tym momencie pojawiła się Louise. Dziewczyna wbiegła do salii na tych miast przy tu liła go, nie zważając na kroplówki i elek tro dy, które mo nito ro wały pracę jego ser ca. Lo ren zo wy da wał się za wsty dzo ny całym tym za mie sza niem. Dopiero kiedy Lou podniosła głowę, rozpoznała lekarkę. Na jej twarzy pojawiło się coś, co Agnese odczytała jako strach. Może nie pew ność. Cześć& po wie działa Lou. Agne se bez względu na oko licz ności chciała za cho wać się pro fe sjo nalnie. Podaliśmy mu leki i teraz jego stan jest stabilny. Ale musi przejść rehabilitację po powrocie do domu po wie działa rze czo wo. Oczy wiście przy taknęła Lo uise. Jest kilka rzeczy, na które trzeba teraz zwrócić szczególną uwagę. Lorenzo powinien dużo odpoczywać, brać sys te ma tycz nie leki, a przede wszyst kim unikać stre su i silnych emo cji. Patrzył na nią z podziwem. Nigdy nie widział jej w pracy. Kiedy o niej myślał, zazwyczaj miał przed oczami małą dziew czynkę lub piękną, sek sowną ko bietę. Te raz stał przed nim ktoś zupełnie nowy, ktoś, kogo nie znał. Wciąż nie mógł uwie rzyć, że ura to wała mu życie. Był bar dzo dum ny, że udało się jej zre alizo wać swo je pla ny za wo do we. On na wet nie wie dział, co tak na prawdę chciałby w życiu robić. Muszę już iść. Skończyłam dyżur, or dy na tor przyjdzie do cie bie pózniej. Zrobiła krok w stronę drzwi. Louise podniosła się z krzesła. Agnese instynktownie odsunęła się o krokdalej. Lou chciała jej podziękować, ale ona zdążyła już zniknąć za szklanymi drzwiami, zabierając ze sobą niewypowiedziane py ta nie Lo ren za: Czy jesz cze się zo ba czy my? . War sza wa się na podłodze. Na znak in struk to ra wszy scy ak to rzy położyli Agnese nie mogła się nadziwić, jak mogli wytrzymać ponad pięć minut w tak surrealistycznej pozycji: leżąc na ziemi z sześcioma piłeczkami tenisowymi pod plecami umieszczonymi w miejscach odpowiadających zamkniętym cza kra mom. Ce lem tego ćwicze nia, jak wytłuma czyła jej Giu lia, było prze kro cze nie gra nicy bólu i osiągnięcie transu. Agnese nie była w stanie pojąć, co granica bólu mogła mieć wspólnego z Trzema siostrami Czechowa. Ale widocz nie był to je dy ny sposób na skłonie nie gru py te atralnej do wy sta wie nia sztu ki. To był do pie ro dru gi dzień wy ciecz ki i Agne se już żałowała, że tu przy je chała. Giu lia jed nak tak pro siła, że nie umiała jej odmówić. Mimo że w tym cza sie nie miała na wet jed ne go wolne go dnia. Po tym, jak rozstała się z Vittorio, postanowiła przenieść się do innego szpitala, a ponieważ brakowało w nim per so ne lu, nie miała in ne go wyjścia, jak tylko rzu cić się w wir pra cy. Co też uczy niła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|