[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okoliczności, potrafił być bezlitosny. Ponure myśli nie pasowały do panującej w kuchni beztroskiej atmosfery. Alan odpędził je więc i ponownie skupił się na rozmowie. Nick wspominał swoją ostatnią wyprawę po wzburzonych kanadyjskich rzekach i opowiadał, jakie szkody poniosło jego canoe w wyniku tego szalonego spływu. Zoe wspomniała o ich wspólnej wycieczce na jagody do lasku za domem, co wywołało burzliwą dyskusję na temat tego, kto nazbierał więcej. Przegrany miał upiec placek. Na prośbę Zoe, Alan wyjaśnił, jak poznali się z Nickiem, pomijając pewne fakty. - Obaj wolelibyśmy zapomnieć, że kiedykolwiek byliśmy w Kosowie - zauważył Nick. - Nie chodzi o samą ideę misji, ale o to, jak wyglądała jej codzienna realizacja. - Amen. Zmieńmy temat - przerwał mu Alan. - Lepiej powiedz, kiedy nagrzejesz dla mnie saunę. Nick spojrzał na zegarek. - Zapalę w piecu, gdy tylko skończymy jeść. Za jakieś cztery godziny powinna być gotowa. - Nick uśmiechnął się porozumiewawczo do Zoe i dodał: - Alan lubi żeby piekło i parzyło. - W takim razie ja piszę się na drugą zmianę. Wolę umiarkowane ciepło. - Może tymczasem zapoznasz mnie z systemem alarmowym - zaproponował Alan. - Poszukalibyśmy miejsca dla mojego nowego maleństwa - dodał, wskazując ruchem głowy na czarne skrzynki. - Zajmijcie się swoimi sprawami - przytaknęła Zoe. - Ja posprzątam i usiądę nad książką. - Dzięki, skarbie. Chodz, Al. Najpierw pokażę ci, jak rozpalić ogień w saunie. Zoe patrzyła, jak mężczyzni idą w dół zbocza w kierunku sauny. Obaj byli wysocy i dobrze zbudowani. Mieli ciemne włosy i śniadą skórę. "Wyglądają, jak współcześni piraci - rozmarzyła się. - Jak tacy, co to walczą do upadłego". Podczas rozmowy nie padło nic, co świadczyłoby o tym, że nowo przybyły gość zajmował się bronią, ale Zoe była pewna, że taka był prawda. Drewniane skrzynki, które wyładowali z samolotu Alana, wyglądały jak z filmów: miały ponury wojskowy zielony kolor i specyficzne białe oznakowania. Dwie groznie wyglądające metalowe walizki stojące przy drzwiach też wyglądały jak wyciągnięte z wojskowych magazynów rządowych. Zoe nie miała zamiaru dyskutować z Nickiem na temat zapotrzebowania na ciężką broń. Nie dopuszczała do siebie pewnych informacji. Czuła się wtedy spokojniejsza. Każda myśl o tym, że uciekali przed zagrożeniem, powodowała wzbierającą w niej falę paniki. Nie wspominając o tym, co czuła, kiedy docierało do niej, że mogli zostać odnalezieni. Jedynym pocieszeniem był dla niej fakt, że posiadała niezastąpionego, również w łóżku, ochroniarza, który był na posterunku przez całą dobę. Rewelacyjny seks nie był w stanie sprawić, by całkowicie zapomniała o tym, co na nich czyhało, ale był świetnym środkiem uspokajającym na jej skołatane nerwy. * - I co o niej myślisz, poza tym co oczywiste? - Nick zapytał przyjaciela, kucając przed piecem w saunie i otwierając żeliwne drzwiczki, by wrzucić do środka kilka szczapek drewna. - Oczywiste jest to, że wygląda jak z rozkładówki, co jest trochę podejrzane. Harry mógł zatrudnić taką ślicznotkę, by być pewnym, że zwróci twoją uwagę. - Zgadzam się. A poza tym? Podaj mi te dwie szczapy z góry. - Nick wskazał na składzik drewna znajdujący się w przebieralni. - A poza tym wygląda na to, że ją polubiłeś i vice versa. - Alan podał mu drewno. - Masz jednak rację, musisz ją bacznie obserwować. - Uśmiechnął się. - Co w gruncie rzeczy nie jest takim złym zajęciem. - To nie potrwa długo. Jeśli przesłuchanie Harry ego jest w przyszłym tygodniu, to wkrótce powinniśmy mieć towarzystwo. - Nick ostrożnie położył kawałki drewna na podpałce. Zapalił, poczekał chwilę, aż ogień rozpali się na dobre, i zamknął drzwiczki. Otworzył szeroko popielnik i wstał. - Za chwilę trzeba będzie dołożyć. Chodz, pokażę ci mój system zabezpieczeń. Od twoich ostatnich odwiedzin przybyło kilka zasadzek. Potem możemy zamontować to szpiegowskie cudo. ROZDZIAA 28 Tony przesłał Nickowi wiadomość za pośrednictwem miejscowego programu radiowego, w którym nadawano informacje dla osób przebywających na terenach bez sieci telefonicznej codziennie między dziewiąta a dziesiątą. Wiadomość brzmiała: Md, twoi goście z Nowego Jorku wrócili do domu. Tony. Zoe, Nick i Alan kończyli właśnie śniadanie, kiedy dotarły do nich wieści. Wiadomość została wciśnięta pomiędzy: Kathy, Joe przychodzi dziś wieczorem na karty. Mamy w domu kawę? Impreza dla wędkarzy odbędzie się w Straw Lake. Przewóz jutro o drugiej. Do zobaczenia. Lou. - Będę musiał mu podziękować - stwierdził Nick. - Dołącz podziękowania ode mnie. - Zoe westchnęła cicho. - Co za ulga. - To mogła być zaledwie pierwsza odsłona -ostrzegł ją. - Pewnie tak. Ale teraz jestem bezpieczna i mogę pisać z wolnym umysłem. Moja kreatywność natychmiast się ulatnia, kiedy ktoś mi grozi. - Dużo ci jeszcze zostało? - zapytał Alan, myśląc o tym, że sytuacja najprawdopodobniej ulegnie pogorszeniu, zanim zdąży się naprawdę poprawić. - Kilka tygodni harówy i powinnam skończyć. - W takim razie powinienem zostawić cię w spokoju i nie marnować twojego czasu. - Nick uśmiechnął się szeroko. - Są rzeczy, które poprawiają moją kreatywność - odpowiedziała miękkim głosem. - Może powinniśmy zrobić coś dla przyjemności, zanim zaczniemy pracować. - W jego głosie było słychać podniecenie i nagłe rozgorączkowanie. Pożerał ją wzrokiem. - Naładować baterie. Uśmiechnęła się zapraszająco. - Mamy na to czas? - Na to zawsze jest czas - zachęcał ją niskim, seksownym głosem. - Co za gorąca chwila. Mną się nie przejmujcie - wtrącił się Alan. - Nie mamy najmniejszego zamiaru - rzucił żartobliwie Nick i wstał. - Oddalimy się na moment. - Kiedy wy będziecie ignorować resztę świata, ja sprawdzę, jak wyglądają sprawy w Waszyngtonie. Nick podniósł Zoe z krzesła i wziął ją na ręce. - Pozdrów od nas Ginny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|