[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nerwowo przełknął ślinę i z lękiem spojrzał na strzykawkę. Pomyślał, że igła jest stanowczo za długa i za gruba. 204 Mary McBride Większość pielęgniarek to sadystki wymam- rotał, siląc się na uśmiech. Sam, daj mi lewą rękę, dobrze? Rozluznij ramię, na litość boską! Zaraz będzie po wszystkim przekonywała go stanowczym tonem Norma. Współpracuj ze mną, dobrze? Powiedziałam, żebyś rozluznił mięśnie, słyszysz? Laura usiadła obok Sama na taborecie, zbliżyła usta do jego ucha i zaczęła cichutko szeptać: Sam, zastanawiałam się właśnie, czy można pokochać kogoś od pierwszego wejrzenia? Poko- chać głęboko i na zawsze? Sądzisz, że to możliwe? Dlaczego... Dlaczego zadajesz mi takie pyta- nie akurat teraz? W takim momencie? popatrzył ze zdziwieniem w jej błękitne oczy. Dlaczego? Dlatego, że zakochałam się w tobie właśnie od pierwszego wejrzenia. Mocno i głęboko. I uważam, że każdy moment jest dobry, żeby wyznać miłość. Naprawdę? spytał z niedowierzaniem. Naprawdę. Chyba jestem szalona, nie sądzisz? Ze mną jest dokładnie tak samo. Szaleję za tobą. Myślisz, że to może być złudzenie? Czy może jednak miłość? Jeżeli obydwoje czujemy tak samo i to samo? No i co my z tym teraz zrobimy? Pomijając, że będziemy w łóżku przez następne czterdzieści lub pięćdziesiąt lat, kochając się namiętnie... szep- tała, uśmiechając się z zażenowaniem. Lauro, kocham cię szepnął i zamknął oczy. Niebieska sukienka 205 Po chwili głośno syknął, głęboko odetchnął i otworzył oczy. Normo, czyżbyś już zrobiła mu ten zastrzyk? zapytała Laura, która nie spuszczała wzroku z pobladłej twarzy Sama. Tak. Zwietnie udało ci się zrelaksować nasze- go bohatera. Sam naprawdę jest facetem zasługują- cym na miłość. Sprawiłaś mu ogromną radość swoim wyznaniem. Mam nadzieję, że jesteś szcze- ra. Jeśli nie, to nie radzę ci ponownie spotykać się ze mną stwierdziła stanowczo Norma. Usłysza- łabyś wtedy, co myślę o takich oszustkach i słod- kich uwodzicielkach... Po godzinie było już po wszystkim. Wyszli ze szpitala i udali się do samochodu. Zwitało, niebo przybrało cudownie błękitne za- barwienie. Wstawał piękny letni dzień. Nowy wspaniały dzień, zapowiadający radosne zmiany w ich życiu. Sam, mimo tylu trudnych przeżyć, był pogodny. Szedł obok Laury, wesoło pogwizdując. Nie mogę doczekać się chwili, kiedy będzie- my już w domu powiedziała cichym głosem. Kochanie, ja także. Chciałbym się jednak upewnić, że to, co mówiłaś w szpitalu, to prawda. Myślisz o przebywaniu w łóżku przez dwa- dzieścia cztery godziny na dobę przez następne pół wieku? roześmiała się. Zmiała się, jednak od dłuższego już czasu była 206 Mary McBride bardzo zakłopotana tym, że pierwsza wyznała mu miłość. Przecież znali się dopiero od kilku dni... Lauro, chcę być pewny, że naprawdę mnie kochasz. A może po prostu chciałaś mnie zaszoko- wać swoim wyznaniem i powiedziałaś to tylko po to, żebym nie myślał o zastrzyku? Naprawdę cię kocham wyszeptała. Nigdy nie kłamię. Może to szalone, że... Wszystko stało się tak szybko... Sama tego nie rozumiem... Znamy się tak krótko... Przepełniało ją uczucie wielkiej miłości do Sama i nie wyobrażała sobie przyszłości bez niego, jednak ciągle była pełna obaw. Skarbie, to naprawdę nieistotne, że znamy się tak krótko. Liczy się tylko nasze uczucie. Jeśli ono jest prawdziwe... Kochasz mnie, Sam? Tak. Od chwili gdy ujrzałem cię po raz pierwszy. Gdy weszłaś do mojego biura... w tej twojej króciutkiej niebieskiej sukience... w ogóle cała byłaś w błękicie uśmiechnął się do niej z czułością. Mówił pewnym głosem. Laura pomyślała, że niewątpliwie jest mężczyzną, na którym można było polegać. Wspaniałym kandydatem na męża. Ukazujące się zza horyzontu słońce opromieniło ich przyjaznym blaskiem. Ten pogodny błękitny poranek przynosił im obojgu nadzieję na szczęśliwe życie. Jesteś słońcem mojego życia wyszeptał Sam. Niebieska sukienka 207 Chciała w to wierzyć, mimo że nadal dręczyły ją wątpliwości. Tak bardzo zawiodła się kiedyś na ojcu, a przecież był to najbardziej kochany przez nią mężczyzna, najbardziej jej bliski. Wspomnienie zdrady ojca wciąż było żywe i bolesne. Wreszcie przyjechali do domu. Sam z zadowole- niem spojrzał na naprawione okno. Weszli do kuchni. Trzeba będzie zrobić porządek z tym całym bałaganem westchnął, wskazując na kawałki szkła rozrzucone na podłodze. Teraz jednak jestem chyba zbyt zmęczony... Posprzątam pózniej. Pomogę ci. To wszystko stało się przeze mnie. Najpierw stłukłam twoje lustro, a potem... Kate zobaczyła, jak się całujemy... przerwała, wspomi- nając ich wielką namiętność. Ujął jej twarz w swoje ręce i powiedział z uśmie- chem: Jeśli to twoja wina, to cieszę się, że zawiniłaś. Nie myśl o tym, co było. Najważniejsze, że przy- szłość należy do nas. Sam, będę się cieszyła każdą naszą wspólną chwilą wyszeptała. Moja miłość nigdy nie przeminie... Azy wzruszenia spływały jej po twarzy. Zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu płacze ze wzruszenia i ze szczęścia. Sądzę, że dożyjemy do naszej pięćdziesiątej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|