[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w dużej, wypchanej kopercie. Schował kopertę do kieszeni, uścisnął Brayshear- sowi małą, miękką rękę i szybko wyszedł. Kusiło go, żeby zostać na Bahamach choć kilka dni, wynająć pokój w hoteliku na plaży, usiąść w leżaku nad basenem i chlać rum, dopóki zechcą mu go podawać. Pokusa była tak silna, że niewiele bra- kowało, a zawróciłby z lotniska, popędził na postój i złapał taksówkę do miasta. Ale nie. Postanowił, że tym razem nie przepuści ani centa. Dwie godziny pózniej był już na lotnisku w Jacksonville: pił mocną kawę bez alkoholu i snuł plany. O wpół do piątej dotarł do Trumble i musiał czekać na Spicera prawie pół godziny. Cóż za niespodzianka rzucił oschle sędzia, wchodząc do rozmównicy. Trevor przyszedł bez walizeczki, dlatego strażnik obmacał mu tylko kieszenie i zamknął za sobą drzwi. Pieniądze leżały ukryte pod dywanikiem w garbusie . Dostaliśmy sto tysięcy dolarów z Iowy powiedział, zerkając na drzwi. Spicer nagle się rozpromienił, nagle ucieszył się z wizyty prawnika. Raziło go co prawda słowo dostaliśmy , liczba mnoga, którą się Trevor posłużył, nie mógł też znieść myśli, że będą musieli odpalić mu aż trzydzieści trzy tysiące dolarów. Jednakże bez pomocy z zewnątrz szwindel by nie wypalił adwokat był jak zwykle złem koniecznym. Jak dotąd nie zawiódł ich zaufania. Gdzie są? spytał. Na Bahamach? Tak, właśnie stamtąd wracam. Są na koncie. Sześćdziesiąt siedem tysięcy dolarów. Spicer głęboko odetchnął, rozkoszując się zwycięstwem. Jedna trzecia z sześć- dziesięciu siedmiu tysięcy to dwadzieścia dwa tysiące z małym hakiem. Pora wziąć się do roboty i napisać więcej listów! Sięgnął do kieszeni więziennej koszuli i wyjął złożony na pół wycinek z ga- zety. Wyprostował ręce, popatrzył na niego chwilę i powiedział: Dziś wieczorem Duke gra z Georgia Tech. Postaw pięć tysięcy na Tech. Pięć tysięcy? Tak. Nigdy dotąd tyle nie stawiałem. Jakiego masz bukmachera? Kiepskiego, marną płotkę. 66 Posłuchaj, jeśli jest bukmacherem, na pewno to załatwi. Skontaktuj się z nim jak najszybciej. Może będzie musiał wykonać kilka telefonów, ale jakoś sobie poradzi. Dobrze, już dobrze. Możesz przyjechać jutro? Boja wiem. . . Ilu klientów zapłaciło ci kiedykolwiek trzydzieści trzy tysiące dolarów? Ani jeden. No właśnie. Bądz jutro o czwartej. Dam ci kilka listów. Spicer wyszedł szybko z budynku administracyjnego. Bez słowa kiwnął głową strażnikowi w okienku i stanowczym krokiem przemierzył starannie utrzymany trawnik, który nawet w lutym zalewały promienie gorącego słońca. Jego koledzy jak zwykle ślęczeli w bibliotece, oddając się żmudnym, niespiesznym obowiąz- kom, a ponieważ byli sami, Spicer wypalił: Nasz przyjaciel Quince z Iowy przysłał nam sto tysięcy dolarów! Ręce Beecha zamarły nad klawiaturą komputera. Spojrzał na niego znad oku- larów i wychrypiał: %7łartujesz. Nie. Właśnie rozmawiałem z Trevorem. Pieniądze przelano dokładnie we- dług wskazówek. Dziś rano dotarły na Bahamy. Kochany Quince spełnił nasze żądania. Zaryzykujmy jeszcze raz zaproponował Yarber, zanim pozostali zdążyli o tym pomyśleć. Z Quince em? A z kim? Zapłacił bez szemrania stówę, zapłaci więcej. Zresztą co mamy do stracenia? Nic, absolutnie nic odrzekł z uśmiechem Spicer. %7łałował, że nie wpadł na to pierwszy. Ile? spytał Beech. Powiedzmy. . . pięćdziesiąt tysięcy rzucił Yarber, biorąc tę kwotę z sufitu. Bracia pokiwali głowami, podumali chwilę o pięćdziesięciu tysiącach dola- rów, a potem pałeczkę przejął Spicer. Panowie, rozpatrzmy naszą sytuację zaproponował. Moim zdaniem Curtis, ten z Dallas, już dojrzał. Niebawem udupimy Quince a na pięćdziesiąt kawałków. Jak sami widzicie, nasz plan działa, dlatego uważam, że trzeba wrzu- cić wyższy bieg, zaatakować trochę agresywniej. Rozumiecie, o co mi chodzi? Zajrzyjmy do kartoteki, przeanalizujmy po kolei wszystkich kandydatów i przy- przyjmy ich do muru. Beech wyłączył komputer i wyjął teczkę. Yarber zrobił miejsce na biurku. 67 Właśnie dostali zastrzyk gotówki i zapach brudnych pieniędzy uderzył im do gło- wy. Zaczęli czytać wszystkie stare listy i pisać nowe. Szybko doszli do wniosku, że potrzebują więcej ofiar. Tak, musieli dać więcej ogłoszeń. Trevor dotarł do baru U Pete a na samym początku radosnej godziny , kie- dy to ceny napitków nieco spadały u Pete a godzina ta zaczynała się o piątej i trwała do pierwszej bójki. Natychmiast odszukał Prepa, trzydziestodwuletnie- go studenta drugiego roku Uniwersytetu Północnej Florydy, który ogrywał w bi-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|