Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

główce. Aleksiej poczuł skurcz w żołądku. Gratuluję, jesteś większym łajdakiem, niż są-
dziłem, zwrócił się w myślach do siebie.
Maisy nie wiedziała, co powiedzieć. Co gorsza, nie miała pojęcia, jak się zacho-
wywać w tym obcym, dziwnym świecie. Czy ma udawać, że wszystko jest w porządku?
Coś jej podpowiadało, że Aleksiej wcale nie chce jej obrazić, tylko rzeczowo informuje,
jak się sprawy mają. Wcale nie wyobrażała sobie, że żyje jak mnich. Zrozumiałaby na-
wet, gdyby chwalił się podbojami - bo każdy lubi się chwalić - ale nie: on po prostu in-
formował ją beznamiętnym tonem o tym, jak wygląda jego życie. Nie pozostawiał też
złudzeń co do tego, że zaprosił ją do niego na trochę, ale w którymś momencie będzie
musiała je opuścić. I to raczej wcześniej niż pózniej.
Ona jednak potrzebowała trochę uczucia i dobrego słowa. Pragnęła, żeby wziął ją
za rękę albo pogłaskał po głowie.
R
L
T
- Chcesz więc spędzić dzień z Kostią - spytała, dumna z siebie, że przyszło jej to
tak gładko.
- A może wolisz pojechać z nami?
Jego głos zabrzmiał teraz łagodniej, ale tylko westchnęła i pokręciła głową. Nie
chciała być z nim cały czas. Wystarczyły jej te obrazy, które miała w głowie. Trochę za-
bolało ją to, że Kostia bez oporów zgodził się na wycieczkę.
- Nie, dziękuję, mam co robić - skłamała.
Wstała i przeszła jak najszybciej przez taras. Nie wiedziała, co będzie robić. Chcia-
ła tylko jak najszybciej oddalić się od przyczyny swojej katastrofy.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Aleksiej patrzył za Maisy. Po co w ogóle otwierał usta? Dlaczego ją tak ranił? Do-
piero się poznali, a już traktował ją jak dziwkę.
- Chcie Mejsi - zaczął powtarzać Kostia, a łzy same napłynęły mu do oczu.
Aleksiej spojrzał na zaczerwienioną twarzyczkę chłopca. Zapewne była to reakcja
na napięcie, które wyczuł.
- Ja też chcę Maisy - powiedział.
Maisy dotarła do tarasowych drzwi, ale ktoś zamknął je od środka. Pchnęła je bez
skutku i popatrzyła niepewnie w ich stronę. Była blada i wyraznie przygnębiona. To wy-
starczyło. Podszedł do niej i pokręcił głową na widok tego, co narobił.
- Musimy porozmawiać - rzekł zmieszany. - Poproszę Marię, żeby zajęła się Ko-
stiÄ….
Ujął jej dłoń, ale zaraz ją cofnęła.
- Za pózno, Aleksiej - rzuciła. - Już w ogóle nie chcę cię słuchać.
Kostia krzyknął głośno i podbiegł do Maisy. Natychmiast wzięła go na ręce i po-
głaskała po główce, a na Aleksieja spojrzała z wyrzutem.
- Widzisz, co narobiłeś.
Aleksiej tylko pokręcił głową i powiedział:
- Jeśli chcesz rozmawiać przy Kostii, to proszę bardzo - powiedział twardo, jakby
był na jednym ze swoich biznesowych spotkań. - Dzisiejszy ranek był wspaniały. Chcę
więcej podobnych i pragnę, żebyś ze mną była.
Chce, żeby z nim była. Maisy nie mogła uwierzyć własnym uszom. Tyle że dla niej
było to zdecydowanie za mało.
- Być może to wystarcza twoim innym roznegliżowanym - zawiesiła głos - przyja-
ciółkom. - Ale ja potrzebuję czegoś więcej. Dlatego muszę odrzucić twoją ofertę, Alek-
siej. Jeśli to w ogóle jest oferta...
- Dobrze - zgodził się, a Maisy natychmiast zrzedła mina. - Powinienem był przy-
kuć cię do łóżka i nie wypuszczać z sypialni. Ale prawda jest taka, że nie sprowadzam tu
kobiet. Kajdanki i inne akcesoria zostały w moim mieszkaniu w Rzymie.
R
L
T
Maisy próbowała zatkać uszy Kostii.
- Jesteś obrzydliwy - rzuciła.
- Nie mówiłaś tak rano. I jak to możliwe, że jeszcze się rumienisz?
- Nie zwykłam - zerknęła na chłopca - bywać w męskich sypialniach. I to bez
ubrania.
- Mnie takie wizyty bardzo odpowiadają. - Posłał jej pełne podziwu spojrzenie. -
Naprawdę jesteś wspaniała.
- Mejsi wśpaniała, Mejsi wśpaniała - zgodził się Kostia.
Maisy westchnęła ciężko i popatrzyła w stronę pustej kuchni.
- Nie możemy rozmawiać przy Kostii. Gdzie jest Maria?
- Zaraz sprawdzÄ™.
Wystarczyło, że podszedł do zamkniętych drzwi, a natychmiast pojawił się ktoś z
ochrony i je otworzył. Kolejna chwila i Maria znów krzątała się po kuchni. Zaraz też
zwabiła do niej Kostię, wyjmując z lodówki jego ulubiony jogurt.
- Może przejdziemy na górę - zaproponował Aleksiej, patrząc na Maisy znacząco.
- Nie, zostajemy tutaj.
Aleksiej spojrzał na stół.
- W porządku. Tutaj też będzie fajnie.
Maisy zrobiła wielkie oczy.
- Wydaje ci się, że...
Roześmiał się, widząc jej minę.
- Nie sądzisz chyba, że chcę, by moja ochrona widziała, jak szczytujesz?
- Jesteś bardzo pewny siebie - mruknęła. - Skąd przypuszczenie, że w ogóle do te-
go dojdzie?
Maisy nagle wyobraziła sobie schowanych w krzakach mężczyzn.
- Nie mogę cię do niczego zmusić, Maisy. Ale mogę zagwarantować ci orgazm.
Wyjątkowo aroganckie słowa, ale Maisy wysłuchała ich z przyjemnością. Nie
chciała mu zbyt szybko wybaczyć, ale tak naprawdę już w tej chwili pragnęła się z nim
kochać.
Jednak nie mogła, jeśli nie chciała, by złamał jej serce.
R
L
T
Ile to mogło trwać? Do następnej rozmowy? A może do następnego ranka? Wie-
działa, że nie może na niego liczyć, jeśli idzie o trwały, pełen miłości związek.
- Chcę z tobą być, ale musimy być racjonalni.
- Racjonalni? - zdziwił się.
- Kiedy Kostia się tu zadomowi, będę musiała odejść. Nie powinien myśleć, że je-
steśmy jego rodzicami, a dajemy powody do tego, by tak się stało.
Maisy wiedziała, że ma rację i że Aleksiej powinien się z nią zgodzić, ale miała ol-
brzymią nadzieję, że tego nie zrobi. Milczał przez chwilę, gdyż najwyrazniej stracił
ochotę na żarty.
- Nie może widzieć, że okazujemy sobie uczucia - dodała.
- Uczucia? - zdziwił się.
- Oczywiście, wiem, że chodzi tylko o seks. Ale Kostia jest jeszcze bardzo mały.
Może pomyśleć, że to miłość, że się kochamy i... i... - plątała się - chcemy być razem.
Aleksiej zaklął po rosyjsku. Popatrzyła na niego zdziwiona. Te słowa nie były skie-
rowane do niej. Sprawiał takie wrażenie, jakby mówił sam do siebie.
- Nie jestem idiotką, Aleksiej. Wiem, jak to jest... To dziwne, że w ogóle się tu
znalazłam, nie mówiąc... nie mówiąc o innych rzeczach. To pewnie z powodu Kuliko-
wów. Oboje jesteśmy w żałobie i szukamy więzi... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
     : 243. Gordon Lucy Wszystkie twarze agentki
     : D277. Gordon Lucy Szczęśliwe zakoĹ„czenie
     : Clark Lucy Szpital w buszu
     : Lucy Monroe Sycylijska przygoda
     : Clark Lucy Odrobina szaleństwa
     : Sundman Pre Olof Dwa dni, dwie noce
     : Maureen Child Namiętne noce
     : Kroniki Brata Cadfaela 14 Pustelnik z lasu Eyton Peters Ellis
     : JJ Luna Invisible Money
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • m-jak-milosc.pev.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT