Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Trudno, w takim razie poprzestaniemy na rosołku z kurczaka.
Kiedy wysuszyła włosy i przebrała się, była zupełnie wyczerpana. Zerknęła na świeżo posłane łóżko z zapraszająco
odwiniętą kołdrą, potem na Ramseya, który obserwował ją z uśmiechem, i z westchnieniem ulgi wyciągnęła się na
miękkim materacu.
- Założę się, że tę pościel wybierała kobieta - mruknęła. - Jest taka jasna i wesoła... Mam rację?
- Tak, prawdopodobnie moja sekretarka. No, wypij teraz szklankę wody i zdrzemnij się. Zabieram Emmę na spacer do
Cliff House. Jest tam cudowna plaża. Pokażę jej foki, zbudujemy zamek z piasku i pobawimy się z psami, których zawsze
jest tam mnóstwo. Przyprowadzę ją brudną i szczęśliwą. Kiedy wrócimy, ta butelka ma być pusta, Molly.
Byli na plaży niecałe dwadzieścia minut, gdy do Ramseya podbiegł wielki, zdyszany czarny labrador i oparł potężny łeb
o jego kolano.
- Jeżeli nie ma pan ochoty rzucać mu kółka, proszę mu powiedzieć, żeby zjeżdżał - zawołała z daleka jego właścicielka.
Ale Ramsey poklepał psa po głowie.
- Gotowy do biegu? - zapytał, wyciągając stare, żółte gumowe kółko z płóciennego worka, w którym znajdowały się
także kanapki, ziemniaczane chipsy oraz sok w kartonikach.
Rzucił kółko na odległość dobrych kilkudziesięciu metrów, a labrador jak szalony pognał na jego poszukiwanie.
- Teraz Bop nie da wam chwili spokoju. - powiedziała młoda kobieta, podchodząc do Ramseya i Emmy, która z
zachwytem wpatrywała się w rozpędzonego psa.
Bop dogonił kółko i skoczył, lecz nie udało mu się go złapać.
- Następnym razem pójdzie mu lepiej. Musi się zorientować, jak pan rzuca. To pana córeczka?
Emma bez słowa wzięła Ramseya za rękę i przylgnęła do jego boku.
- Tak - odparł Ramsey. - To moja mała Emma.
- Jestem Betty Conlin - rzekła właścicielka Bopa i wyciągnęła rękę do Ramseya. - Witaj, Emmo. Ile masz lat? Emma
zmierzyła ją bacznym spojrzeniem.
- Bop już wraca - odezwała się po chwili. - Moja mama jest w domu, w łóżku. Przyszliśmy tutaj, żebym się pobawiła i
spróbowała zapomnieć o smutnych rzeczach. I żeby mama mogła wypocząć i wyzdrowieć.
- Rozumiem - powiedziała Betty i wstała. - Chodz tutaj, Bop! - zawołała z uśmiechem.
Ramsey znowu rzucił psu kółko. Bop pognał za nim i dopadł je, nim dotknęło ziemi.
- Zwietnie, Bop! - krzyknął Ramsey. - Dobry pies!
Był zadowolony i zrelaksowany. Na jednej dłoni miał kropelki psiej śliny, Emma bawiła się w piasku tuż obok niego,
ocean lśnił w słońcu jak wielki niebieski brylant, fale szumiały przyjemnie... Do pełni szczęścia brakowało im tylko
Molly, która mogłaby leżeć tu gdzieś na kocu i pić mnóstwo wody... Spojrzał na Emmę i zauważył, że mała nie spuszcza
wzroku z Betty Conlin. Nie musiał się martwić, że jakaś kobieta będzie próbowała go podrywać, bo Emma strzegła go
jak oka w głowie. Niestety, w tej chwili nie mogli mieć Bopa bez Betty. Bop przybiegł z kółkiem w pysku, przez parę
sekund udawał, że nie chce go oddać Ramseyowi, wreszcie upuścił gumową zabawkę na piasek i ruszył przed siebie, raz
po raz oglądając się i czekając na następny rzut. Ramsey rzucił kółko w kierunku wody i osłonił oczy dłonią, obserwując
Bopa. Powiew wiatru porwał kółko i uniósł je daleko, bardzo daleko, na odległość co najmniej stu metrów.
Betty powiedziała coś i Ramsey odwrócił się w jej stronę. Kiwnął głową, patrząc, jak Bop wyciąga kółko spomiędzy
wodorostów. Pies odskoczył do tyłu, uciekając przed falą, która rozprysnęła się na tysiąc kropel, błyszczących jak
kawałki kryształu.
- Widziałaś, Emmo? - zapytał Ramsey, odwracając się z uśmiechem. Emma zniknęła. W ułamku sekundy ogarnęło go
obezwładniające przerażenie.
- Co się stało? - Betty spojrzała na niego niespokojnie.
- Emma - powiedział. - Nie ma Emmy...
Okręcił się wokół własnej osi, szukając jej wzrokiem. Usłyszał krzyk i rzucił się w kierunku Cliff House, ale to tylko
jakiś mały chłopiec kłócił się z siostrą.
- Emma! - krzyknął głośno.
O Boże, tylko nie to! To niemożliwe! Emma na pewno jest gdzieś niedaleko! Nikt nie mógł tak po prostu zabrać jej z
plaży, nie w ciągu tej minuty, kiedy na nią nie patrzył... Słońce świeciło mu prosto w oczy...
Nagle zobaczył jakiegoś mężczyznę, który szybko szedł brzegiem plaży na południe. Ubrany był w długi
ciemnobrązowy płaszcz, pod którym coś niósł. Ramsey nie miał cienia wątpliwości, że nieznajomy trzyma pod
płaszczem Emmę. Jakim cudem zdołał odejść z nią aż tak daleko?!
Ruszył biegiem. Nie krzyknął nawet, tylko w milczeniu pobiegł za mężczyzną, ze wszystkich sił, coraz szybciej i
szybciej. Obcy potknął się i wtedy spod brzegu płaszcza wyjrzała głowa Emmy.
- Ramsey! - wrzasnęła rozpaczliwie. - Ramsey! Ramsey był już prawie przy nich. Mężczyzna obejrzał się, spostrzegł, że
przegrał, puścił Emmę i rzucił się do ucieczki, kierując się w górę plaży, ku wysokiemu betonowemu murkowi. Ramsey
zrobił parę kroków za nim, lecz usłyszał czyjś krzyk i zawrócił do Emmy.
Leżała na piasku, zupełnie nieruchomo. Nad nią stały dwie małe dziewczynki, jedna z niebieskim wiaderkiem w ręku.
W ich stronę biegła jakaś kobieta. Ramsey łagodnie odsunął obie małe i przyklęknął obok Emmy. Kolana podciągnęła
pod brodę, oczy miała zamknięte, pasma włosów przyklejone do czoła i policzków.
- Emmo... - Lekko dotknął jej ramienia. - Emmo, nic ci się nie stało, skarbie? To ja, Ramsey. Nic ci nie jest?
Z jej gardła wyrwał się cichy, stłumiony jęk. Powoli odwróciła się twarzą do niego i podniosła na niego wzrok.
- Boli cię coś, kochanie?
Pokręciła głową.
- Tylko trochę. Zasłonił mi buzię i uderzył w głowę...
Ten drań ją uderzył, wepchnął pod płaszcz i po prostu z nią odszedł! Ramsey spojrzał w kierunku murku. Kręciło się
tam sporo ludzi, ale nigdzie nie było widać człowieka w ciemnobrązowym płaszczu. Oczywiście mógł go zdjąć i
najprawdopodobniej tak właśnie zrobił.
Wziął Emmę w ramiona, przytulił ją mocno i pocałował. Mało brakowało, a byłby ją stracił. Jeszcze minuta, może dwie
i nigdy więcej by jej nie zobaczył.
- Czy tamten człowiek próbował ją porwać? - zapytała jakaś kobieta.
- Tak. Widziała pani może, dokąd poszedł, kiedy przeskoczył przez murek?
Kobieta potrząsnęła głową.
- Nie, patrzyłam na pana i dziewczynkę.
- Boże, to stało się tak szybko! - zawołała Betty, która dopiero teraz nadbiegła wraz z Bopem. - Dosłownie w ciągu paru
sekund! Nagle zniknęła, dosłownie w jednej chwili! Tak mi przykro...
Kobieta bez słowa przygarnęła ramieniem swoje dwie córeczki.
- Idziemy do domu - powiedziała.
Dzieci zaczęły płaczliwie protestować, lecz matka po prostu chwyciła je za rączki i poprowadziła w kierunku wyjścia z
plaży.
- Chce pan, żebym wezwała policję? - zapytała Betty.
- Nie - odpowiedział Ramsey, podnosząc się powoli z Emmą w ramionach. - Tak mi przykro, Em, tak mi przykro... -
powtarzał, całując ją w czubek głowy. - Bop może zatrzymać kółko i kanapki - zwrócił się do Betty.
Wiedział, że policjanci przesłuchaliby wszystkich obecnych na plaży, lecz Emma drżała, tuląc się do niego z całej siły,
musiał więc jak najszybciej odwiezć ją do domu.
Nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu się wcisnąć razem z nią za kierownicę swojego starego porsche. Było im [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Harrison Harry Stalowy szczur 03 Stalowy szczur ocala swiat
     : Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 03 Zakochana Księżniczka
     : Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 03 The Chalice
     : 2002 03. Świąteczne podarunki 3. Merritt Jackie Dzieci szczęścia Marzenie Maggie
     : Chris Ewan Charlie Howard 03 Dobrego zlodzieja przewodnik po Las Vegas
     : 322[01].O1.03 Stosowanie lekĂłw w leczeniu chorĂłb jamy ustnej
     : Fossum Karin Konrad Sejer 03 Kto się boi dzikiej bestii
     : Bella Andre [The Bad Boys of Footbal 03] Game for Love (pdf)
     : Diana Castilleja [Aiza Clan 03] Unbound Trust (pdf)(1)
     : Backup of Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 03 Questor (v5.0)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • yours.opx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT